Późny gol Daki uratował punkt osłabionej Zambii w meczu z Tanzanią, Maroko zatrzymane
Bez zwycięstwa w trzech ostatnich finałach PNA (w tym w meczu otwarcia turnieju z Marokiem), outsiderzy grupy F, Tanzania, w niedzielę potrzebowali zaledwie 11 minut, by napocząć Zambię.
Simon Msuva, będący obecnie bez klubu, pokazał potencjalnym rywalom, co może ich czekać. Doskonale wykorzystał podanie Mbwany Samatty, strzelając groźnie w górny róg bramki.
Zambia szukała odpowiedzi natychmiast, ale na naprawdę groźną okazję czekała długo. W końcu zmusili Manulaharda do obrony w 38. minucie za sprawą ambitnego strzału z dystansu Lamecka Bandy. Zambijczycy kończyli jednak pierwszą połowę w trudnej sytuacji, gdyż obrońca Rodrick Kabwe został ukarany dwiema niepotrzebnymi żółtymi kartkami w ciągu 11 minut.
Zdeterminowany, by strzelić wyrównującego gola, Daka był o krok od zdobycia bramki tuż po upływie godziny gry, ale górą był golkiper rywali. Na drugim końcu Tresford Lawrence Mulenga musiał bronić równie dobrze, aby uniemożliwić zmiennikowi Tanzanii Morice Abrahamowi wpisanie się na listę strzelców.
Sprawdź składy, przebieg i statystyki meczu Zambii z Tanzanią
Wydawało się, że niedzielny wieczór zakończy się rozczarowaniem Zambii, jednak Daka miał inne plany. To on w 89. minucie doprowadził do wyrównania za sprawą celnego uderzenia głową po dośrodkowaniu Clatousa Chamy z rzutu rożnego. Po dramatycznie wydartym remisie grupa F pozostaje wyrównana - wszystkie cztery reprezentacje mogą awansować. Zwycięstwo Zambii w środę nad Marokiem potencjalnie zapewniłoby im pierwsze miejsce w grupie, gdyby Demokratycznej Republice Konga nie udało się pokonać Tanzanii. Tymczasem zwycięstwo Taifa Stars potwierdziłoby ich awans do kolejnej rundy.
Maroko nie miało sposobu na DRK
W pierwszym niedzielnym meczu podczas PNA jedni z głównych faworytów turnieju zmarnowali świetną okazję, by wygrać swoją grupę i do trzeciej kolejki podchodzić na spokojnie. Maroko zaczęło odważnie, od świetnej akcji Hakimiego i En-Nesyriego. Rywale zlekceważyli ostrzeżenie i już w 6. minucie przegrywali po tym, jak Ziyech z rożnego wyłożył piłkę Hakimiemu, a ten strzelił gola z woleja.
Sprawdź szczegółowy przebieg i statystyki meczu Maroko-DRK
Sensacja ostatniego mundialu atakowała dalej, ale już bez efektów. Mało tego, przed przerwą pachniało wyrównaniem, gdy po ręce w polu karnym do jedenastki podszedł Cédric Bakambu. Spudłował – piłka od słupka wyszła poza boiska.
Podopieczni trenera Regraguiego po przerwie wrócili jakby mecz już wygrali, co naraziło ich na liczne ataki rywali. Tylko klasowemu bramkarzowi zawdzięczali prowadzenie, które jednak wymknęło się na kwadrans przed końcem po golu Silasa. Demokratyczna Republika Konga miała apetyt na zwycięstwo, ale faworyci – z pomocą szczęścia – obronili punkt i pozostali niepokonani.