Eintracht odrobił straty, aby pokonać Stuttgart i dotrzeć do finału DFB Pokal
Wśród mgły wytworzonej przez huczne przedmeczowe oprawy kibiców, Stuttgart rozpoczął mecz jak strona niepokonana w pięciu starciach, w początkowej fazie zamykając nawet rywali na ich połowie.
Mimo to, Eintracht posiadał broń w postaci wyjątkowo trudnego do zatrzymania Randala Kolo Muaniego, a jego zdolność wywalczenia stałego fragmentu była kluczowa w uzyskaniu przewagi w grze. Jednak wydawało się, że goście zostaną szybko rozbrojeni, ponieważ Stuttgart przejął przewagę w walce o miejsce w finale.
Waldemar Anton przesunął się na środek obrony ze swojej zwykłej pozycji prawego obrońcy, ale wciąż wykazywał ofensywne zapędy, przecinając formacje Frankfurtu podaniem, aby zainicjować atak. Josha Vagnoman był beneficjentem, a niedawny debiutant w reprezentacji Niemiec podał do Tiago Tomasa, który oddał strzał przy słupku.
Strata bramki dała Eintrachtowi motywację do dalszych działań, ale to z kolei otwierało ich na kontry. Silas zmarnował najlepszą okazję gospodarzy przed przerwą, nie mogąc prześlizgnąć piłki przez nogi Trappa. Eintracht już wcześniej w turnieju pokonał Stuttgarter Kickers i po przerwie dokładnie to samo zrobili z większą z drużyn ze Stuttgartu.
Kolo Muani, który pozostawał kreatywną siłą w ataku Frankfurtu, ustawił pierwszą bramkę, kiedy sprowadził piłkę do Evana Ndicki, by ten uderzył z potężnego woleja. Słowa Olivera Glasnera wypowiedziane w połowie meczu przyniosły efekt, a Daichi Kamada zakończył powrót do gry podstępnym biegiem i strzałem z dystansu, który z trudem zmieścił się w dolnym rogu.
Goście nadal dominowali, a los Stuttgartu wyglądał na przesądzony, gdy Bredlow zdjął w polu karnym Kolo Muaniego, co pozwoliło Francuzowi na celne uderzenie z rzutu karnego. Był czas, by Stuttgart odzyskał wiarę w siebie, gdy Enzo Millot strzelił na 2:3, ale druga żółta kartka dla Borny Sosy okazała się być ostatnim gwoździem do trumny dla Die Roten.
Kibice z Frankfurtu udadzą się do stolicy z marzeniem, że ich drużyna może ozdobić swoją gablotę z trofeami szóstym DFB Pokal. To dałoby im drugie miejsce po Bayernie Monachium w klasyfikacji wszech czasów. Dla Stuttgartu natomiast było to rozczarowanie, choć Sebastian Hoeness może przynajmniej pocieszyć się faktem, że może teraz skupić się na swoim dążeniu do uniknięcia spadku.