Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Hertha Berlin chce finałem Pucharu Niemiec uhonorować zmarłego Kaya Bernsteina

SID
Kay Bernstein, nieżyjący już prezes Herthy
Kay Bernstein, nieżyjący już prezes HerthyProfimedia
Po kilku tygodniach wyczekiwania rozpoczyna się kulminacyjny moment sezonu: Hertha Berlin potrzebuje dwóch zwycięstw, aby zrealizować wielkie marzenie o pucharze zmarłego Kaya Bernsteina.

Jest takie marzenie, które daje nadzieję całemu klubowi w wyjątkowo trudnym okresie. Hertha Berlin jest w szoku od czasu przedwczesnej śmierci Kaya Bernsteina w wieku zaledwie 43 lat, ale szansa na spełnienie wielkiego życzenia zmarłego prezesa daje klubowi nową siłę.

"Finał Pucharu Niemiec" - powiedział Bernstein w swoim ostatnim ważnym wywiadzie dla Sport Bild, tuż przed śmiercią. "Jest największym marzeniem. Nikt nigdy nie odbierze nam zwycięstwa w pucharze". Berlińczycy wykonali już trzy duże kroki w kierunku realizacji tego pragnienia, od sierpnia eliminując kolejno Jenę, Mainz i HSV. W środę czeka ich długo wyczekiwany ćwierćfinał z Kaiserslautern. Rywal zdecydowanie jest w zasięgu.

Wypełniony Stadion Olimpijski, niebiesko-białe trybuny, jeden z największych sukcesów w historii klubu - Bernstein, który przeszedł drogę od kibica do prezesa klubu, był w kontekście tego spotkania pełen nostalgii. "Jego wielkim marzeniem było dotarcie do finału Pucharu" - powiedział rbb kapitan Herthy, Toni Leistner - "więc możemy również czerpać z tego pozytywną siłę".

Będą jej potrzebować, ponieważ po zbiorowym bólu ostatnich dwóch tygodni nastąpił na razie najważniejszy moment sezonu. Sukces ten jest również zasługą Bernsteina. To on wyznaczył kierunek: z dala od megalomanii, z dala od chaosu, z dala od wszystkich skandali - z "berlińską drogą" w kierunku większej wspólnotowości, prostoty i stabilności.

Dlatego też strata lidera "nadal bardzo boli" - mówi Leistner: "Czasami przejeżdżamy obok naszego parkingu i nie ma już żadnych samochodów. W takich sytuacjach zawsze pamiętamy, że Kay był tam prawie codziennie". Zawodnik jest jednak pewien, że na pewno "nie chciał, abyśmy się poddali i rzucili wszystko".

Śledź ćwierćfinał Pucharu Niemiec Hertha-Kaiserslautern na Flashscore

Drużyna i kibice w końcu się zjednoczyli, a Olympiastadion wyprzedał się po raz pierwszy w tym sezonie właśnie na mecz przeciwko FCK. Trener Pal Dardai wróci do drużyny po wyleczeniu infekcji grypopodobnej, a Fabian Reese wróci na ławkę rezerwowych. Wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze do pierwszego półfinału od ośmiu lat.

Zawstydzająca ligowa porażka z Wehen Wiesbaden (1:3), po 10 meczach bez porażki, nie powinna być niczym więcej niż tylko drobnym potknięciem. Klub nie oczekuje zbyt wiele od meczu z Lautern, jak zapewniał asystent trenera Tamas Bodog: "tylko jednej rzeczy: żebyśmy się rozwijali".

Zwłaszcza, że w Berlinie mogą odpowiedzieć na ważne pytanie. Awans powrotny czy zdobycie pucharu? "Gdybym miał wybierać, byłoby to zdobycie pucharu" - powiedział bramkarz Tjark Ernst w wywiadzie dla Bild: "To byłoby coś, co zostałoby z nami na zawsze". "Wszyscy fani Herthy się z tym zgadzają". Z pewnością zgodziłby się również Bernstein.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen