Debiut Marchwińskiego w Lecce, grali Wieteska, Wiśniewski i Łęgowski
Frosinone – Pisa 0:3
Najpierw słowo o jedynym poniedziałkowym meczu, w którym brakowało polskiego piłkarza na boisku. Frosinone zaskakująco boleśnie przegrało z Pisą na własnej ziemi. Przyjezdni od początku wyglądali znacznie lepiej i mogli prowadzić w pierwszym kwadransie, gdyby nie brawurowa obrona golkipera Kanarków. Jeszcze przed przerwą Matteo Tramoni i Nicholas Bonfanti strzelili po golu, na co gospodarze nie mogli znaleźć odpowiedzi nawet po przegrupowaniu w szatni. W całym meczu Frosinone oddało dwa uderzenia na bramkę, bez żadnego efektu, zaś w końcówce dobił ich wprowadzony na ostatnie minuty Alessandro Arena.
Lecce – Mantova 2:1
Filip Marchwiński nie tylko zaliczył oficjalny debiut (wszedł w 60. minucie) w meczu o stawkę, ale też brał udział w akcji, która dała zwycięskiego gola. Bardziej imponujący był jednak debiut obrońcy Kialongi Gaspara, który zdobył pierwszą bramkę, a nawet mógł cieszyć się z dubletu, gdyby nie wskazanie kontaktu z ręką w ataku. Będąc zdecydowanym faworytem Lecce szybko wyszło na prowadzenie i wydawało się kontrolować mecz dopóki świetna kontra środkiem nie dała wyrównania po golu Bragantiniego. Dopiero w 86. minucie udało się przechylić szalę, gdy we wspomnianej już akcji Lameck Banda wrzucił piłkę do Krstovicia przed bramką i Lecce gra dalej.
Salernitana – Spezia 3:3 (5:4 p.k.)
Już nie tak polska jak ją pamiętamy, za to z Przemysławem Wiśniewskim w wyjściowym składzie, Spezia przyjechała do Salerno z dużym apetytem na zwycięstwo. Po raczej bezbarwnym początku spotkania goście zadali dwa bardzo mocne ciosy tuż przed przerwą. Po wybiciu piłki przez bramkarza dobijał skutecznie Pietro Candelari w 43. minucie, a w 45. Soleri otrzymał od Candelariego piłkę, obrócił się z nią i nie dał szans Luigiemu Sepe w bramce.
Gdy Yayah Kallon efektownie wstrzelił się z golem kontaktowym po powrocie z szatni, nadzieja przez chwilę odżyła. Próbował ją zgasić Edoardo Soleri drugim golem. W 56. minucie gola mu nie uznano, za to po analizie VAR w 59. miał upragniony dublet. Wtedy też na boisko wbiegł Mateusz Łęgowski. Bramki wprawdzie nie strzelił, ale gra Koników Morskich nabrała rumieńców. Pierwsze skrzypce zagrał spec od bramek, Boulaye Dia. W 68. minucie trafił karnego, a w 93. minucie dał bezcenne wyrównanie, które wymusiło karne. W nich miejscowi mieli perfekcyjną skuteczność, tymczasem Sepe w bramce zatrzymał Adama Nagy’ego i tym samym dał zwycięstwo.
Cagliari – Carrarese 3:1
W ostatnim meczu 1/32 finału Coppa Italia Sardyńczycy Nicoli Davide byli absolutnymi faworytami przeciwko świeżo awansowanemu do Serie B Carrarese. Z roli zaczęli się wywiązywać od 33. minuty, gdy Roberto Piccoli wcisnął piłkę pod interweniującym golkiperem gości. Kilka minut później ten sam zawodnik asystował z wolnego, a bramkę świętował Leonardo Pavoletti. W drugiej połowie gospodarze szukali kolejnych goli, tymczasem kontaktowe trafienie zaliczył Giuseppe Panico, wpychając piłkę do pustej bramki po doskonałej asyście Simone Zanona. Zgodnie z przewidywaniami, to był tylko gol honorowy. Ostatnie słowo miał Matteo Prati z ekipy gospodarzy, choć jego gol z 71. minuty to typowy wcisk. Cały mecz w defensywie Cagliari zaliczył Mateusz Wieteska i zebrał niezłe noty, choć rywal nie należał też do najtrudniejszych.
Jeszcze jeden mecz zanim wejdzie czołówka
Zanim do gry w 1/8 finału wejdą najsilniejsze włoskie kluby, zwycięzcy rozegranych już meczów muszą rozegrać między sobą spotkania o chwałę rywalizacji z najlepszymi. Oto zestaw par 1/16 finału, który ma się odbyć z końcem września:
Cagliari – Cremonese (na zwycięzcę czeka Juventus)
Cesena – Pisa (na zwycięzcę czeka Atalanta)
Genoa – Sampdoria (na zwycięzcę czeka AS Roma)
Lecce – Sassuolo (na zwycięzcę czeka AC Milan)
Monza – Brescia (na zwycięzcę czeka Bologna)
Napoli – Palermo (na zwycięzcę czeka Lazio)
Torino – Empoli (na zwycięzcę czeka Fiorentina)
Udinese – Salernitana (na zwycięzcę czeka Inter)