Juventus zwycięzcą Coppa Italia po raz 15., Atalanta nie złamała Starej Damy
Sprawdź komplet statystyk meczu Atalanta - Juventus
Dusan dał szybką przewagę
Obie drużyny mecz zaczęły na dużej intensywności, chcąc narzucić swoje warunki możliwie szybko. Zanim jednak Atalanta zdołała skonstruować coś groźnego, miała już bramkę straty. Jak rzadko ostatnio, fantastyczną skutecznością wykazał się Dusan Vlahović, którego z prawego skrzydła przed obrońców wypuścił Cambiaso. Serb świetnie wypracował pozycję, a potem zachował zimną krew do końca i oszukał interweniującego Carnesecchiego.
Gol zdobyty już po trzech minutach nie zatrzymał Starej Damy przed szukaniem kolejnej okazji, a konieczność odrabiania straty przez Bergamo sprawiała, że oglądaliśmy bardzo żywą walkę, w której gra co rusz przesuwała się spod jednej bramki pod drugą. Juve broniło nisko, zapraszając – a następnie gasząc – Lookmana czy De Ketelaere i szukając wyjścia z kontratakiem. Z czasem coraz rzadziej Stara Dama wypuszczała się na drugą połowę, a Bogini z Bergamo wyraźnie częściej czatowała pod bramką turyńczyków. I tylko efektów do przerwy ta zmiana obrazu gry nie przyniosła.
Druga połowa bez goli, ale gorąca
Po przerwie rytm wciąż nadawała La Dea, ale po kilku minutach miała miejsce bardzo kontrowersyjna sytuacja. Mający już żółtą kartkę Hien wyraźnie popychał Vlahovicia, ale żółtko po tym incydencie zobaczył tylko Serb za pretensje po nieodgwizdaniu karnego. Napastnik wyraźnie nie wyładował swojej sportowej złości i w 73. minucie ponownie wprawił w zachwyt kibiców Starej Damy kolejnym strzałem do siatki.
Drugi gol nie utrzymał się jednak długo, VAR przywrócił stan 1:0 i pozwolił trzymać emocje aż do samego końca. Gdy w 80. minucie Lookman zszedł do środka i huknął w słupek, zapachniało nawet dogrywką. Ale i zmiennik Miretti zaliczył uderzenie w poprzeczkę. Skoro przy zmiennikach jesteśmy – ci wprowadzeni przez Gaspariniego niewiele Atalancie dali (a komplet pięciu zmian był wykorzystany już 25 minut przed końcem), my zaś oglądaliśmy Arkadiusza Milika, tym razem cennego w roli destruktora ofensywnych zapędów La Dei.
Emocji w końcówce naprawdę nie brakowało: trener Allegri zszedł z czerwoną kartką tuż po tym, jak zasłonięty Mattia Perin wybronił w doliczonym czasie groźny strzał. W wielkich nerwach upłynęło prawie 100 minut, w których Atalanta nie zdołała zdobyć gola.