Blamaż Juventusu i ogromny pech Milika, Udinese wygrywa na Allianz Stadium
Pod nieobecność dochodzącego do siebie Dusana Vlahovicia trener Massimiliano Allegri dał miejsce w wyjściowej jedenastce Arkadiuszowi Milikowi. Okazja do pokazania się z dobrej strony wydawała się wyborna, do Turynu przyjechało Udinese, które od października tylko dwukrotnie zgarniało komplet punktów.
Sprawdź komplet statystyk i przebieg meczu Juventus-Udinese
Biało-czarni z Turynu faktycznie optycznie przeważali nad biało-czarnymi z Udine, tyle że długo bez konkretów. Sytuacja zemściła się w 25. minucie, gdy piłka po rzucie wolnym dla Zebr spadła tuż przed bramkę Szczęsnego. Polak rzucił się w swoje prawo, ale futbolówkę zatrzymał przed linią Alex Sandro i… oddał Lautaro Gianettiemu. Ten z paru metrów, przy leżącym w rogu bramkarzu, nie miał prawa się pomylić.
A skoro przy prawie do pomyłki jesteśmy, to absolutnie prawa spudłować nie miał w rewanżu Arkadiusz Milik. W 29. minucie dostał świetną piłkę od Cambiaso i miał tylko dołożyć nogę. Dołożył, ale z paru metrów posłał futbolówkę nad bramką. 29-latek mógł zrehabilitować się na kilka minut przed przerwą, gdy na głowę wrzucał mu Alex Sandro. Strzał był celny, ale wprost w rękawice Okoye.
Obie drużyny wróciły na boisko bez zmian kadrowych, za to wyraźną zmianą było kompletne odpuszczenie gry piłką przez Udinese, skupione na maksymalnie zdyscyplinowanej obronie wyniku po jedynym celnym strzale z pierwszej części gry. Długo, długo cierpieli gospodarze, nie mogąc podejść pod bramkę przez kompletnie pozamykane przez rywali strefy.
Po kwadransie drugiej połowy poziom decybeli gwałtownie wzrósł – to Milik głową skierował piłkę za linię bramkową. Niestety, chwilę wcześniej tę samą linię piłka przekroczyła przy wykonaniu kornera i tym samym gol nie został zaliczony. O ile na nieskuteczność Milika łatwo narzekać, o tyle cała ofensywa Juve kulała. Zapracowany (bez efektów) Chiesa musiał zejść, podobnie jak Locatelli czy Weah.
Na 10 minut przed końcem centymetrów brakło Yildizowi, by dać przynajmniej wyrównanie. A że brakło, Juve wciąż biło głową w mur. Nikt w drugiej połowie wyniku zmienić nie zdołał, a to oznacza, że wyrachowane Udinese sprawiło sensację! Nie dość, że Zebry uciekają od strefy spadkowej, to jeszcze jednocześnie uradowały obu derbowych rywali z Mediolanu: Inter i Milan, którym zależało na potknięciu Juve.