"Dumny" Jose Mourinho sprawia, że fani Romy obawiają się potencjalnego letniego odejścia
Romie i Mourinho nie zdołali zdobyć drugiej europejskiej korony w ciągu dwóch sezonów, gdyż jego wyczerpany i osłabiony kontuzjami zespół przegrał w rzutach karnych z Sevillą. Jednak Portugalczyk wygłosił porywającą przemowę pomeczową na boisku, zanim podziękował armii fanów klubu z Rzymu, którzy dotarli do Budapesztu.
Jego przesłaniem była duma, którą przywrócił w Romie, drużynie, która ma jedną z największych i najbardziej zagorzałych baz fanów we Włoszech, ale od czasu założenia w 1927 roku nie wygrała zbyt wiele.
Zwycięstwo w Lidze Konferencji w zeszłym sezonie, piąte duże kontynentalne trofeum w karierze Mourinho i pierwsze w historii Romy, sprawiło, że kibice uwierzyli, iż mentalność zwycięzców może zostać zaszczepiona w klubie, który często zostawał z niczym.
"Możesz przegrać mecz, ale nigdy nie możesz stracić godności" - powiedział później dziennikarzom Mourinho.
"Przegraliśmy mecz, ale nie straciliśmy godności. Wygrałem pięć finałów, ale nie wracałem do domu bardziej dumny niż dzisiaj. Oczywiście szczęśliwszy, ale nie dumniejszy".
Te komentarze, a także nazwanie sędziewanie Anthony'ego Taylora "hańbą" na parkingu Puskas Arena za nieprzyznanie Romie rzutu karnego w drugiej połowie za zagranie piłki ręką, zostały docenione przez kibiców, którzy w Mourinho widzą swojego przedstawiciela.
Przyszłość pod znakiem zapytania
Kontrakt Mourinho wygasa z końcem przyszłego sezonu, ale plotki na temat jego przyszłości po zakończeniu tego miesiąca krążą od końca ubiegłego roku.
60-letni trener nie spotkał się jeszcze z amerykańskim właścicielem i prezesem Romy, miliarderem Danem Friedkinem, ale powiedział w środę, że on i jego drużyna "zasługują na więcej", mówiąc, że jest "zbyt zmęczony, aby wykonywać swoją pracę jako trener, jako rzecznik klubu".
"Chcę zostać, ale z możliwością dawania z siebie więcej" - dodał.
Zostało to odebrane jako wskazówka, że chce on większego wsparcia publicznego i więcej pieniędzy w budżecie transferowym, aby rzucić wyzwanie i potencjalnie zdobyć tytuł Serie A, tak jak Napoli w tym sezonie.
Środowa porażka oznacza, że Roma nie będzie rywalizować w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Siedmiomeczowa passa bez zwycięstwa w Serie A przekreśliła ich nadzieje na pierwszą czwórkę i wzrost przychodów, który wiąże się z najlepszymi klubowymi rozgrywkami w Europie.
Roma zajmuje szóste miejsce we włoskiej ekstraklasie z jednym meczem do końca sezonu i może jeszcze zostać wyprzedzona przez Juventus, który ma zaledwie punkt straty do miejsca w Lidze Konferencji.
Zespół gości Spezię, która walczy o utrzymanie w Serie A i będzie musiała poradzić sobie z fizycznymi i psychicznymi skutkami przegranej w tak wyczerpującym finale.
Mecz ze Spezią będzie jednak tylko tłem dla kolejnego wylewu emocji z trybun Stadio Olimpico do drużyny i Mourinho w nadziei na zatrzymanie trenerskiej ikony w stolicy Włoch.