Geniusz Kwaracchelii pomógł wyrwać zwycięstwo, Świderski przegrywa debiut w Hellasie
Po potwornie nudnym remisie 0:0 w pierwszym meczu niedzieli w Serie A (Torino-Salernitana), liczyliśmy na więcej emocji w pojedynku mistrzów Włoch z pogrążonym w kłopotach Hellasem Verona. Tyle że Napoli – w niedzielę bez Piotra Zielińskiego w kadrze meczowej – też kłopotów ma pod dostatkiem i ostatnio nie zachwyca, mówiąc delikatnie.
Sprawdź komplet statystyk i przebieg meczu Napoli-Hellas
Te kłopoty widać było szczególnie w pierwszej połowie, gdy werończycy nie kwapili się z wycieczkami pod pole karne Napoli, oddając inicjatywę. I choć Partenopei mieli posiadanie piłki blisko 80 procent, to niewiele byli w stanie z futbolówką zrobić. Z jednej strony to efekt przygaszonych Kwaracchelii, Politano i Simeone, ale z drugiej – to wynik ciężkiej pracy obrońców przyjezdnych, w tym świetnie grającego Pawła Dawidowicza.
Remis do przerwy musiał frustrować kibiców Azzurrich, którzy oglądali niemoc ofensywną swoich podopiecznych. Po zmianie stron było jednak jeszcze gorzej, ponieważ pazury pokazali przyjezdni, którzy zaczęli zagrażać bramce Golliniego. A że miejscowi nie wyciągnęli wniosków, przyszło im zapłacić niemałą cenę.
W 72. minucie Coppola wyskoczył do wrzutki Ondreja Dudy i skierował piłkę pod dalszy słupek, dając Hellasowi sensacyjne prowadzenie. Na boisku był już wówczas debiutant w barwach przyjezdnych z północy – Karol Świderski. Polak dostał pół godziny, ale nie był w stanie wykorzystać ich najlepiej. Zagrał tylko przeciętnie, zresztą nikt z ekipy w żółtych strojach nie strzelił już gola.
Za to inny zmiennik pozwolił Azzurrim złapać oddech. Jeszcze w połowie stycznia strzelał dla Hellasu, a w niedzielę Cyril Ngonge pokonał swoją drużynę. W 79. minucie to właśnie on wyrównał stan rywalizacji, a uskrzydleni gospodarze ruszyli z dodatkowym impetem w ostatnich 10 minutach.
Opłaciło się – mało widoczny Kwaracchelia pokazał w 87. minucie, za co był noszony na rękach w zeszłym sezonie. Genialnym uderzeniem z dystansu przy słupku przesądził o losach spotkania i desperackie próby odmiany losu po stronie przyjezdnych na nic się już nie zdały.