Giuntoli jako dziecko jeździł 8 godzin na mecze Juventusu, teraz będzie jego dyrektorem
Szara eminencja
O umiejętnościach Giuntoliego zaczęto głośno mówić w momencie, gdy jego poprzedni pracodawca, SSC Napoli, zakończył w ubiegłym sezonie 33-letni okres oczekiwania na mistrzowski tytuł. To właśnie pochodzący z Florencji zawodnik był ważnym elementem pociągającym za sznurki za kulisami, dodając do składu zdolnych piłkarzy w miarę postępu procesu.
Giuntoli jest znany ze swojego talentu do wybierania nieznanych graczy z wielkim potencjałem, którzy mają dużą szansę stać się gwiazdami. Pod Wezuwiuszem pracuje od 2015 roku. Chociaż klub doświadczył kilku rozczarowań w pierwszych sezonach, to w minionej kampanii koło zatoczyło pełny krąg, a gracze SSC podnieśli upragnione trofeum za Scudetto nad głowami. Nazwiska takie jak Victor Osimhen, Kim Min-Jae, Khvicha Kvaratselia i Eljif Elmas nagle stały się znane absolutnie wszystkim.
Uśpiony gigant
I to jest dokładnie coś, czego potrzebuje wielki klub z Turynu, który ma za sobą katastrofalny sezon pełen słabych występów na boisku i problemów poza nim. Nowy zarząd Juventusu musi poradzić sobie z brakiem udziału w europejskich pucharach, a więc będzie musiał zacisnąć pasa na rynku transferowym. Czasy przyjścia Cristiano Ronaldo bezpowrotnie minęły...
Fani "Bianconerich" mają nadzieję, że Giuntoli nawiąże do czasów Giuseppe Marotty. Gdy w 2018 roku odchodził do znienawidzonego Interu, smutek w obozie sympatyków "Starej Damy" był ogromny. "Nerazzurri" od momentu przybycia szanowanego dyrektora cieszyli się ze Scudetto, a kilka miesięcy temu godnie rywalizowali z faworyzowanym Manchesterem City w finale elitarnych rozgrywek. Co więcej, Marotta dokonał tego przy mocno ograniczonym budżecie.
Forza Juve
Juventus to specyficzny klub. Albo się go kocha, albo nienawidzi. Historię najbardziej utytułowanego włoskiego klubu piszą ludzie, którzy za "swoje Juve" byli gotowi oddać wszystko. Giuntoli może być właśnie najnowszym elementem tej układanki.
"To niesamowite, nie do opisania uczucie. Kiedy byłem dzieckiem, jeździłem osiem godzin autobusem z Prato do Turynu tylko po to, by zobaczyć grę Juventusu. Dedykuję tę chwilę mojemu ojcu, który nauczył mnie, co to znaczy być Juventinem" - ogłosił krótko po nominacji i od razu zjednał sobie "tifosich". W końcu jest jednym z nich.
Giuntoli udowadniał już swoje umiejętności w Spezii, którą poprowadził do awansu do Serie B. Swój husarski wyczyn osiągnął na stanowisku dyrektora sportowego w Carpi. Klub ten zanotował aż cztery awanse w ciągu pięciu sezonów. Następnie dołączył do Napoli, a teraz czeka na niego praca w klubie jego serca.
"Juventus jest fascynujący i ambitny. Myślę, że musimy pracować ciężej niż inni. Tylko czas pokaże, czy nam się uda. Określam siebie ciężko pracującą osobą. Udało nam się odłożyć na bok słowo 'ja', chciałbym połączyć wiele głów ze wspólnym sercem" - wyjawił.
Choć brak udziału w Lidze Mistrzów zadał słynnej marce krwawy cios pod względem prestiżu i finansów, nowy zarząd chce wykorzystać ten okres na stabilizację i położenie fundamentów pod nową, pełną sukcesów erę.