Inter vs. AC Milan: Pioli stawia na Leao, który spróbuje obalić swoją czarną bestię
Stefano Pioli nie miał zbyt wiele szczęścia. Mimo wzlotów i upadków trenerowi z Emilii udało się pociągnąć Milan aż do półfinału Ligi Mistrzów i wspiąć się po drabince także w lidze, ale fart opuścił go, w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu w tym samym czasie, w decydującym momencie.
Utrata Rafaela Leao i Ismaela Bennacera w przeddzień dwumeczu z Interem to naprawdę zbyt wiele nawet dla drużyny przyzwyczajonej do równoważenia przepaści techniczno-taktycznej, a tym samym rywalizacji na najwyższym poziomie. Kiedy jednak równowaga zostaje zachwiana, Milan zwykle jest bliski upadku. A ewidentny spadek wydajności psychofizycznej z pewnością nie pomaga.
A prawda jest taka, że Rossoneri po prostu nie mogą sobie na to pozwolić. Nawet w przypadku wyeliminowania Interu, chłopcy Pioliego muszą walczyć o Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie, a niepowodzenie nawet w bardzo prawdopodobnym przypadku, w którym Juventus powinien zostać ukarany ponownym odjęciem punktów, byłoby zbrodnią.
Bardzo bolesną zbrodnią, ponieważ byłaby to prawdziwa katastrofa dla klubu, który zaufał swojemu kręgosłupowi zarówno na boisku, jak i poza nim. Wszystkie kontrakty zostały bowiem odnowione: od Maldiniego i Massary po Pioliego, Leao, Giroud, Bennacera i Tonaliego.
La bestia nera(zzurra)
Zakwalifikowanie się do następnej edycji Ligi Mistrzów jest pod pewnymi względami ważniejsze niż dotarcie do finału najlepszych europejskich rozgrywek zaplanowanego na 9 czerwca w Stambule. Bez czwartego miejsca właściwie tylko końcowe zwycięstwo w pucharze z wielkimi uszami pozwoliłoby uniknąć klubowi milionowych strat.
Głównym problemem Pioliego jest to, że przed nim znajduje się Inter w świetnej formie. W przeciwieństwie do Rossonerich, Nerazzurri zaliczają wzrost formy w kulminacyjnym momencie sezonu. Co więcej, w 2023 roku drużyna Simone Inzaghiego zamieniła się w czarną bestię mediolańczyków.
I powiedzieć, że rok 2022 zakończył się dokładnie tak, jak się zaczął, gdy Milan był w stanie wrócić i pokonać Inter. Wraz z nowym rokiem sytuacja jest jednak diametralnie odmienna. W rzeczywistości Nerazzurri wygrali wszystkie trzy mecze rozegrane w tym roku: od Superpucharu Włoch, przez Serie A, po zeszłotygodniowy triumf. A końcowy rezultat nie jest jedynym aspektem, w którym Inzaghi zdeklasował swojego kolegę.
Sześć straconych bramek i ani jednej strzelonej: krótko mówiąc, aby otrząsnąć się po porażce 0:2 w pierwszym etapie i wyeliminować Inter, Milan będzie musiał obalić zestaw niekorzystnych statystyk z ostatnich tygodni, które w znaczącym stopniu wpłynęły na dwie ostatnie bolesne porażki.
Trzej muszkieterowie Rossoneri
Pewne jest to, że w obliczu wtorkowego wyzwania wiele będzie zależeć od powrotu Rafy Leao, który jest uważany za kluczowego gracza z Milanello. Nawet jeśli nie będzie w 100% sił, Milan potrzebuje go zbyt mocno, a moment wymaga podjęcia pewnego ryzyka.
Obecność portugalskiego gwiazdora na boisku może nie wystarczyć, ale bez wątpienia jest niezbędna. Giroud go potrzebuje, podobnie jak Brahim Diaz. Kiedy on tam jest, inni napastnicy Rossoneri cieszą się przestrzenią i możliwościami, których inaczej by nie mieli.
Fani
Jutrzejszego wieczoru większość trybun na San Siro będzie zabarwiona na czarno-niebiesko. Niezbyt bliska obecność własnych kibiców może jednak paradoksalnie okazać się zaletą.
Nawet jeśli prawdą jest to, co powiedział Pioli ("oni tylko pobudzili nas do dania z siebie wszystkiego"), to konfrontacja na Picco między drużyną a ultrasami tylko zwiększyła presję w szatni, która będzie musiała pozbyć się części balastu nerwów nagromadzonych w ostatnich tygodniach.
Przy takim założeniu finał Ligi Mistrzów może być tylko chimerą. Prawdziwy wyczyn. Jednak podobnie było z zeszłorocznym Scudetto. I jak słusznie zauważył Gianluca Pagliuca: "Inter jest faworytem, ale nie ufam zranionemu Milanowi". I słusznie.
Relacja na żywo + audiokomentarz z meczu Inter - AC Milan we wtorek od godz. 20:55.