Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jeden mecz, a trzy fety. Neapol zaczyna tygodnie świętowania

Michał Karaś
Jeden mecz, a trzy fety. Neapol zaczyna tygodnie świętowania
Jeden mecz, a trzy fety. Neapol zaczyna tygodnie świętowaniaAFP
Czwartkowy remis 1:1 pociągnął za sobą łańcuchową reakcję szczęścia, które długo się nie skończy. Podczas fety na stadionie w Neapolu właściciel klubu zapewnił, że to dopiero początek...

W niedzielę fajerwerki wystrzeliły przedwcześnie, Boulaye Dia zniweczył wymarzone od lat zwieńczenie sezonu. Nie na sześć, lecz na pięć kolejek przed końcem sezonu przyszło zatem piłkarzom i kibicom Napoli cieszyć się z trzeciego w historii mistrzostwa Włoch. Pierwsi fetę rozpoczęli fani w Udine.

Feta 1: Dacia Arena

Długo przed meczem wiadomo było, że na stadionie Udinese pojawi się wielu fanów Napoli, wcale nie tylko w sektorze gości. Włoskie media mówiły o 10 tysiącach, niektórzy sugerowali nawet ponad połowę stadionu po stronie Azzurrich. Nic więc dziwnego, że po golu Osimhena dla przyjezdnych na widowni zaczął się szał, obficie okraszony flagami, śpiewami i pirotechniką. 

Gdy sędzia Rosario Abisso zagwizdał po raz ostatni, niektórzy nie wytrzymali i – wbrew zaleceniom – wtargnęli na murawę. Zwyczaj co prawda jest znany na całym świecie, ale szczególnie problematyczny na stadionie rywali. Ultrasi Udinese ostrzegali zresztą neapolitańczyków, by nie próbowali szykować fety na ich stadionie, bo źle się to skończy.

Gdy kibice Napoli próbowali rozbierać swoich piłkarzy lub robić sobie z nimi zdjęcia, z północnej trybuny ruszyli na nich wspomniani już ultrasi z Udine. Ponieważ fani Azzurrich nie szukali walki, szybko rozpierzchli się w różne strony. Na Dacia Arenie był nasz redakcyjny kolega Marco Romandini, który obserwował wydarzenia. Przy próbie ucieczki z placu gry doszło do niebezpiecznego ścisku i jedna osoba została ranna. Na szczęście bardziej niepokojących doniesień nie było.

Ultrasi z Friuli atakujący fetę w południowej części stadionu
Marco Romandini

Feta 2: Stadio Diego Armando Maradona

Na stadionie Napoli mecz poprzez telebimy oglądał komplet ponad 50 tysięcy widzów. I choć mecz zaczynał się dopiero o 20:45, to już prawie trzy godziny wcześniej widownia zaczęła się zapełniać. Również na neapolitańskim stadionie euforia zapanowała po trafieniu Osimhena, ale tu fani po meczu zostali wysłuchać kogoś szczególnego. 

Na środek areny wyszedł właściciel klubu, Aurelio De Laurentiis. W krótkim przemówieniu odniósł się nie tylko do sukcesu, ale i przyszłości. "Chcieliśmy wygrać i wygraliśmy. Wygraliśmy wszyscy, w niedzielę, przeciwko Fiorentinie, przyjdziemy tu wszyscy na wielką imprezę. Jeszcze raz wszystkim dziękuję. Kiedy przyszedłem, mówiłem, że zajmie nam siedem lat powrót do Europy, a kolejnych 10 zdobycie Scudetto" – wyliczał właściciel klubu. 

"Długo czekaliśmy… teraz musimy je wygrywać raz za razem. Brakuje jeszcze Ligi Mistrzów. Kiedy zaczynaliśmy, zespół był nisko, ale wzrastał i wzrastał, a teraz ten projekt już się nie zatrzyma. To jest początek! Czy zaczniemy ponownie ze Spallettim? Tak!" – zapewnił zgromadzonych De Laurentiis, po czym wymieniał piłkarzy, dzięki którym Napoli dochodziło do tego momentu, jak Cavani, Higuain czy Lavezzi. 

Feta 3: Ulice Neapolu

Choć fajerwerki rozświetliły całe dzielnice już po bramce Osimhena, to większość mieszkańców Neapolu została w domach do końca meczu i dopiero potem ruszyli na ulice. Nie na jeden plac, ponieważ Neapol jest i zbyt duży, i zbyt małe ma place, by pomieścić tyle radości. Święto zaczęło się zwyczajnie na ulicach, a z nich zaczęło przelewać na rozmaite place w centrum. 

Szybki rzut okiem na dzielnicę Sanità w Neapolu
Flashscore

Jeden z największych tłumów zgromadził się na Piazza Trieste e Trento, ale czwartkowa feta była spontaniczna, zatem wybuchała w tysiącach miejsc, o czym świadczą najlepiej obrazki pokazujące Neapol tuż po sukcesie. Czas na obchody zorganizowane dopiero przyjdzie.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen