Od cudownego dziecka do kozła ofiarnego. Dlaczego Kwaracchelia i Napoli są w kryzysie
Luty 2023 roku był prawdopodobnie najlepszym miesiącem w dotychczasowej karierze Chwiczy Kwaracchelii, dla którego trzy gole w trzech kolejnych meczach jeszcze rok temu byłyby bardziej rutyną niż cudem. A wszystko to z jego niepowtarzalnym znakiem firmowym: piłką przy nodze, nieodpartym pędem i niepowstrzymanym wykończeniem, takim jak gol na Mapei Stadium.
Gol ten utorował drogę do siódmego z rzędu zwycięstwa Napoli, które w lutym było już na dobrej drodze do zdobycia Scudetto. Z Kwaracchelią jako liderem i gwarantem zwycięstw. W środę Napoli i Kwaracchelia ponownie odwiedzą Sassuolo. Ale tym razem wszystko jest inne.
Śledź środowy mecz Sassuolo-Napoli z Flashscore
Inwolucja
W tej chwili wydaje się, jakby od tamtego meczu minęło dziesięć lat, a nie tylko rok. Gruzin jest w głębokim dołku. Departament trenerski klubu i eksperci we Włoszech od tygodni szukają przyczyny. Czy jego przerażające dryblingi nie dochodzą do skutku, ponieważ jest teraz podwajany? Czy brakuje mu jego sympatycznego, dolewającego paliwa partnera Piotra Zielińskiego z poprzedniego sezonu?
Faktem jest, że regres Gruzina, który w zeszłym roku został wybrany najlepszym zawodnikiem ligi, idzie w parze ze słabą grą całej drużyny Napoli, która obecnie zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w Serie A.
Najlepsze występy Kwaracchelii w tym sezonie miały miejsce, gdy został przesunięty do środka lub na prawą flankę, co kompletnie zmieniło dynamikę jego gry. Przed bramką niezmiennie jest jednak krytykowany za brak koordynacji i zimnej krwi.
Kwaracchelia: gwiazda jednego sezonu?
W swoich dziewięciu występach w 2024 roku w lidze, Lidze Mistrzów i Superpucharze Włoch, numer 77 Azzurrich tylko kilka razy pokazał swoją ogromną jakość. Darem, który - jak wielu ma nadzieję - wciąż w nim drzemie i którego okazjonalne demonstracje wciąż sprawiają, że fani i miłośnicy gry przewracają oczami.
Obecnie jednak poziom konkretów spadł do bardzo niskiego poziomu. Do tego stopnia, że wahadło opinii odbiło na drugi biegun. Wielu zastanawia się, czy Kwaracchelia nie był przypadkiem tylko "gwiazdą jednego sezonu".
Zhańbiony "Kvaradona", jak go czule ochrzczono nie tak przecież dawno, również wydaje się rozgoryczony tą sytuacją. Świadczy o tym chociażby fakt, że w bieżącym sezonie uzbierał już sześć żółtych kartek. W poprzednim cudownym sezonie otrzymał tylko jedną.
W środę wraca więc na miejsce zbrodni w zupełnie innych okolicznościach, rok po swoim niesławnym slalomie, który wprawił wszystkich w Mapei w osłupienie. I co się stanie?