Przełamał się! Krzysztof Piątek strzela gola, ale nie ratuje Salernitany
W piątek minęło dokładnie pół roku od ostatniej bramki Krzysztofa Piątka w barwach Salernitany. Od spotkania z Cremonese 5 listopada Polak miewał niezłe występy – z asystami i sporym wkładem w ofensywę Koników Morskich – ale nie zaliczył ani jednego trafienia. Jego bilans 3 bramek w 28 meczach wyglądał coraz bardziej blado z każdym meczem bez gola. Seria urosła już do 19 spotkań i w poniedziałek licznnik mógł dobić do 20.
Ta seria skończyła się dziś, bowiem w Empoli po dokładnie 184 dniach Krzysztof Piątek strzelił gola. W 87. minucie Piątek był ustawiony przy prawym skraju pola karnego i czekał na piłkę od Kastanosa. Cypryjczyk go nie wybrał i strzelał samodzielnie. Guglielmo Vicario w bramce Empoli wybił piłkę, ale ta spadła polskiemu napastnikowi wprost pod nogi. Choć miał sporo łatwiejszych sytuacji w rundzie wiosennej, Piątek akurat tym razem potężnie wstrzelił się pomiędzy golkipera a bliższy słupek.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Krzysztof Piątek trafił w ostatniej dla siebie chwili. Po przejęciu Salernitany w rundzie wiosennej Paulo Sousa konsekwentnie stawiał na Polaka. Gdy jednak ten nie mógł się przełamać w kolejnych meczach, stał się zawodnikiem rezerwowym.
Ostatnio pod względem minut na boisku wyprzedził go (dotąd z trudem ciułający minuty) Erik Botheim z Norwegii, podczas gdy przeciwko Fiorentinie Sousa po raz pierwszy nie wpuścił Piątka nawet z ławki.
W poniedziałkowy wieczór Polak nie był postacią wybitną, bo i gra całej drużyny Salernitany była zbyt słaba. Po zespole niepokonanym w Serie A od 10 meczów należalo spodziewać się więcej.
W pierwszej połowie Koniki Morskie nie oddały ani jednego celnego strzału, a ten Piątka był jednym z zaledwie dwóch w całym meczu. Polak starał się jednak szarpać w stronę bramki i w ocenie Flashscore był najjaśniejszą postacią całego meczu w ekipie gości. Jako jedyny otrzymał od nas notę powyżej 7/10 (7,1).