Przełamanie Arkadiusza Milika, gol dla Juventusu pięciu miesiącach
Dokładnie 149 dni – tyle czekał Arkadiusz Milik na ósmą bramkę w barwach turyńskiego Juventusu. Po raz ostatni do siatki trafiał 30 kwietnia przeciwko Łukaszowi Skorupskiemu w bramce Bolonii.
W nowym sezonie Serie A wciąż pozostawał bez gola, stracił zresztą miejsce w wyjściowym składzie, ponieważ trener Massimiliano Allegri postawił na duet Chiesa-Vlahović. W każdym z pięciu dotychczasowych meczów wchodził z ławki na najwyżej 20 minut, co utrudniało dopisanie swojego nazwiska do listy strzelców.
Sytuacja zmieniła się we wtorkowy wieczór, gdy Polak po raz pierwszy w rozgrywkach 2023/24 wyszedł od pierwszej minuty, zastępując Dusana Vlahovicia. Co prawda na gola przyszło poczekać prawie godzinę, ale gdy już padł, to nawet weryfikacja VAR go Polakowi nie odebrała. Milik oddał piłkę McKenniemu, Amerykanin wrzucił do Adriana Rabiota, a ten głową odesłał Polakowi, który musiał tylko pchnąć ją za linię.
Gol może nie najpiękniejszy na świecie, ale sama radość 29-latka jest bardzo wymowna. W sumie Polak zaliczył dwa strzały w meczu (oba celne), dokładając do tego dwa kluczowe podania. Jeśli wydaje się mało, to oddajmy zawodnikowi, że już jedno uderzenie wystarczyło, by wywalczyć gola na wagę wygranej. Juventus pokonał Lecce 1:0 w stylu może nieprzekonującym po laniu od Sassuolo, ale gwarantującym komplet punktów.