Salernitana po raz pierwszy skarciła Rzymian, Lazio nie uratował nawet Immobile
Po bardzo ostrożnym początku sobotniego meczu w wykonaniu obu drużyn, kibice doczekali się pierwszej okazji w 23. minucie, gdy były gracz Orłów, Candreva, zaserwował groźną centrę w pole karne. Wszyscy obecni oczekiwali dotknięcia piłki, ale to nie nastąpiło i Ivan Provedel musiał szybko zareagować. Dwie minuty później Emil Bohinen oddał strzał z przyzwoitej odległości i trafił w poprzeczkę.
Jeszcze przed zejściem do szatni doszło do kontrowersyjnej sytuacji, gdy kapitan Ciro Immobile został powalony w polu karnym gospodarzy. Sędzia główny, po konsultacji z VAR, przyznał rzut karny, który najlepszy strzelec w historii Biancocelesti chłodno zamienił na bramkę.
Po powrocie na boisko kibice Granaty byli wniebowzięci. Kastanos wykorzystał zamieszanie w polu karnym Biancocelestich i skutecznie skierował piłkę do siatki gości. W drugiej połowie podopieczni Maurizio Sarriego byli jeszcze o krok od odzyskania prowadzenia. Felipe Anderson nie trafił jednak w piłkę tak, jak by sobie tego życzył.
Stadio Arechi eksplodowało za to radością za sprawą Candrevy w 66. minucie. Doświadczony Włoch popisał się efektownym uderzeniem z prawie 25 metrów, które minęło Provedela i wpadło pod poprzeczkę. Lazio nie doczekało się także wyrównania po tym, jak strzał Taty'ego Castellanosa z rzutu wolnego trafił w górne rzędy trybun.
Pół godziny w meczu otrzymał Mateusz Łęgowski. Choć system Flashscore przyznał mu notę tylko 6,1 pkt (na 10), to w dużej mierze wynika ona z krótkiej gry Polaka - przy wejściu na krótki okres trudno wypracować odpowiednio wysokie parametry.