Spektakularny powrót Venezii przeciwko osłabionemu Udinese Kosty Runjaicia
Ekscytujący był początek meczu pomiędzy Udinese i Venezią! Obie drużyny wyszły na murawę Stadio Penzo z wielkim głodem i chęcią zdobycia trzech ważnych dla ich wyścigu punktów. Już w pierwszej połowie obie drużyny dały życie nieprzewidywalnemu meczowi, rozgrywanemu łeb w łeb, z kilkoma zwrotami akcji.
Sprawdź szczegóły meczu Venezia - Udinese
Pierwsza realna szansa w meczu padła łupem Johna Yeboaha, znanego ze Śląska czy Rakowa ofensora gospodarzy, który wykorzystał błąd w niskim wyjściu Friulańczyków i oddał pierwsze ostrzeżenie dla Okoye, który był tylko częściowo zaangażowany w obronę niskiego i lecącego w środek bramki strzału.
Zabójcza (?) dwójka Udinese
Szansa zmarnowana przez pomocnika z Ekstraklasy, wystawionego po raz pierwszy w wyjściowym składzie przez Di Francesco, była jedną z niewielu w pierwszej połowie kontrolowanej przez gości, którzy zdobyli dwa gole w ciągu zaledwie kilku minut.
Wszystko otworzyło się w 19. minucie, gdy Payero wyprowadził kontratak Udinese, a następnie podał do Ikera Bravo, który po przypadkowym odbiciu piłki głową skierował ją w środek pola karnego. W samą porę do piłki dobiegł Lovrić, autor pierwszego gola, który oddał celny strzał prawą nogą.
Niedługo później, w 25. minucie, wenecka straż tylna kompletnie zaspała, pozwalając Bravo ruszyć do przodu bez przeszkód, wycelować i wpakować piłkę do siatki potężnym, niskim strzałem, którego Stanković nie był w stanie złapać. Był to pierwszy gol młodego napastnika w Serie A.
Ryk kapitana
Reakcja Venezii była dobra. Defensywnie drużyna wciąż wydaje się zbyt słaba, ale zawsze nieustępliwa i odważna, zwłaszcza w niekorzystnych sytuacjach. Znakomity charakter pokazany pod koniec połowy odpłacił się gospodarzom, którzy zdołali wywalczyć rzut karny za sprawą swojego kapitana Pohjanpalo, który w 41. minucie został powalony przez Giannettiego. Z 11 metrów odpowiedzialność spadła na bombardiera Neroverde, który zachował zimną krew z wapna, przywracając nadzieję swoim fanom i kolegom z drużyny.
Wielki powrót Venezii
W drugiej połowie mecz zmienił się diametralnie na korzyść gospodarzy, którzy wrócili na boisko z zupełnie innym obliczem. Udinese od pierwszych minut cierpiało z powodu forsowania piłki przez przeciwnika, na czym stracił Touré, popełniając swój drugi poważny faul w meczu. Przytrzymanie od tyłu Oristanio zmusiło sędziego do pokazania drugiej żółtej kartki friulskiemu obrońcy.
Po wygranym rzucie wolnym, 11 minut od rozpoczęcia drugiej połowy, Nicolussi Caviglia przywrócił wyrównanie, psując imprezę gościom, którzy zostali zdegradowani do remisu 2:2 i w liczebnej niedowadze, mając jeszcze ponad pół godziny do gry.
W kolejnych minutach Venezia nie mogła zrobić nic innego, jak tylko zaatakować, naciskając na pedał gazu, aby udusić swoich przeciwników w poszukiwaniu bramki, która była kluczowa dla ich losu w tabeli. W ostatnim kwadransie Pohjanpalo nie trafił w piłkę po podaniu Ellertssona, a w 86. minucie nadeszła bramka niesamowitego powrotu: Kabasele dotknął piłki ręką w polu karnym, a z 11. metra Pohjanpalo wszedł po dublet i odwrócił losy meczu.