Wybite zęby i zwycięska przewrotka w ostatnich sekundach - szalony mecz Cagliari z Sassuolo
Ranieri przybył na decydujący mecz z Sassuolo, aby wrócić ze strefy spadkowej na ścieżkę zbawienia. Pojawił się z wieloma niespodziankami w wyjściowej jedenastce, w tym z wyborem wstawienia Lapaduli na starcie po raz pierwszy w tym sezonie.
Na Unipol Domus atmosfera stała się jednak lodowata od pierwszych minut, a Neroverdi wyszli na prowadzenie już w 7. minucie. Drużyna Dionisiego zresztą od razu zaczęła bardzo mocno, próbując kilkukrotnie wykończyć akcje w pierwszym kwadransie. Po nieudanych próbach Laurienté z rzutu wolnego i główce Matheusa Enrique (obie sparowane przez opatrznościowego Scuffeta), to ponownie główka, tym razem chorwackiego obrońcy Martina Erlicia, dała czarno-zielonym prowadzenie.
Cagliari nie traciło jednak ducha, kilkakrotnie stwarzając zagrożenie w kolejnych minutach. Z kolei po stronie Sassuolo jedyny inny dreszczyk emocji w pierwszej połowie pochodził ze strzału Thorstvedta, który jednak nie wystarczył, aby ponownie zaktualizować tablicę wyników przed przerwą. Norweg bohatersko pozostał na boisku po utracie dwóch zębów w starciu z Sulemaną.
W drugiej połowie Cagliari wznowiło grę agresywnie, podobnie jak zamknęło pierwsze 45 minut. Piłkarzom Rossoblu nie brakowało odwagi ani ofensywnych zrywów, głównie dzięki zmianom, w których Pavoletti i Luvumbo zajęli miejsce Nandeza i Sulemany. Brakowało jednak precyzji przed bramką, co pozwoliło neroverdim stosunkowo łatwo zarządzać przewagą.
Po godzinie gry doszło do faulu, który wydawał się idealnym momentem na zmianę dynamiki: Tressoldi, po złej interwencji, otrzymał drugą żółtą kartkę i został odesłany do szatni. Przewaga liczebna nie ułatwiła jednak zadania gospodarzom, którzy walczyli o zdobycie bramki, ale wciąż marnowali okazje na podpisanie 1:1.
Na sekundy przed 90. minutą, po kontrataku, Sassuolo podwoiło prowadzenie za sprawą Bajramiego, ale bramka została odrzucona przez VAR. Ranieri wstawił dwóch kolejnych napastników - Petagnę i Mancosu - w poszukiwaniu wyrównania w finale.
Super ofensywne ustawienie gospodarzy zadziałało po upływie regulaminowego czasu: w 94. minucie Lapadula, obolały po uderzeniu w nos, wykorzystał zamieszanie w polu karnym przeciwnika i zdobył wyrównującego gola z bliskiej odległości. Cagliari wierzyło w cel i po nieustępliwym ataku znalazło kolejną bramkę, w ostatnich sekundach meczu, opierając się na przwrotce Pavolettiego, który potwierdził, że jest niezastąpiony w ekipie Sardyńczyków.