Szymański z asystą drugiego stopnia, ale Fenerbahce zgubiło punkty
Przed 21. kolejką Super Lig na czele ligi tureckiej było Fenerbahce, które niedawno uciekło Galatasaray na dwa punkty. Niedziela miała przynieść wzrost przewagi stambulskich Kanarków i kolejny krok w kierunku mistrzostwa Turcji. Dlaczego?
Galatasaray grało na wrogim i trudnym terenie w Trabzonie, gdzie nie wygrało od prawie czterech lat. Historycznie Aslanlar często tracą punkty w metropolii nad Morzem Czarnym, jak zresztą większość tureckich zespołów. Z kolei Fenerbahce Sebastiana Szymańskiego musiało tylko w niedzielę wygrać u siebie z Samsunsporem, który ostatni punkcik przeciwko Fenerowi w Stambule zdobył ponad dekadę temu.
Tylko remis w Stambule
Zaczęło się idealnie – Fenerbahce od pierwszych minut naciskało i tworzyło groźne akcje, a w jednej z nich asystę drugiego stopnia zaliczył właśnie polski pomocnik. Szymański wchodził prawym skrzydłem, dograł po ziemi do Dusana Tadicia w środku, a ten lobem ponad obrońcami znalazł Irfana Kahveci. W 12. minucie było 1:0.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Fenerbahce-Samsunspor
Naciski Kanarków trwały przez większość meczu, ale kolejne strzały leciały zwykle poza światło bramki. Szymański był bliski asysty w 56. minucie, gdyby uderzenie Edina Dżeko nie śmignęło po złej stronie słupka.
Po zmianie stron przyjezdni z Samsunu napsuli jednak miejscowym sporo krwi i szukali wyrównania, co udało się w 62. minucie. Bezpośrednim strzałem z wolnego zaskoczył Emre Kılınç. Dominik Livaković co prawda wybił piłkę, ale – jak się okazało – zza linii.
Trener Kartal zdjął w odpowiedzi Dżeko, Tadicia i strzelca gola, wpuszczając zupełnie świeży atak. Batshuayi, Cengiz Under i w ostatniej akcji meczu Rade Krunić faktycznie byli blisko bramki, ale ostatecznie z 21 strzałów Fenerbahce wszedł tylko jeden.
Galatasaray nie zmarnowało okazji
Trabzonspor oglądał podobny początek w starciu z faworytami, tj. wczesne ataki i szybko straconą bramkę. W tym przypadku po 12 minutach wolej Wilfrieda Zahy po koźle nie zostawił szans na obronę. Również na Papara Park w Trabzonie stambulscy faworyci szukali kolejnej bramki bez skutku do przerwy, ale zasadnicza różnica w meczach obu pretendentów do tytułu to sytuacja po godzinie gry.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Trabzonspor-Galatasaray
Galata nie pozwoliła Trabzonsporowi dojść do głosu, a doskonałe dogranie Demirbaya zaowocowało drugim golem Zahy w 61. minucie. Nie minęły cztery minuty, a Zaha miał też asystę, gdy oddał piłkę Ayhanowi. Z wyniku 3:0 nie było już powrotu dla gospodarzy, co nie znaczy, że złożyli broń. Udało im się wypracować gola na 1:3 w 79. minucie (Enis Destan), tyle że Lwy ze Stambułu odpowiedziały dubletem Akturkoglu, skompletowanym już w doliczonym czasie.