Kolejna porażka Wisły w Lidze Mistrzów. Zdecydował nietrafiony karny w końcówce
O wygranej gości zadecydowała m.in. znakomita gra szwedzkiego bramkarza Anreasa Palicki, który w ostatniej sekundzie obronił karnego Michała Daszka, co dało jego ekipie dwa punkty. Zawiodła też skuteczność "Nafciarzy". O ile w pierwszej połowie wykorzystali 72 procent sytuacji, o tyle w drugiej tylko 10 prób na 22 były udane.
Początek w wykonaniu gospodarzy nie był zbyt udany, ale stopniowo nabierali rozpędu, czym zaskoczyli utytułowanego rywala. Gdyby nie kilka zmarnowanych dogodnych sytuacji do przerwy mogli prowadzić różnicą kilku goli.
Zaczęło się od 2:0 dla gości. I wtedy swoją serię udanych akcji rozpoczęli płocczanie. Głównie za sprawą Daszka w czwartej minucie już prowadzili 3:2. W 11. min skrzydłowy Orlenu wyprowadził na prowadzenie swoją drużynę 7:4. Dzięki m.in. dobrej grze w bramce Viktora Gisli Hallgrimssona tę przewagę długo udawało się utrzymywać.
Od 22. minuty i stanu 11:8 goście zaczęli odrabiać straty. Skuteczny był zwłaszcza Luc Steins, który w 26. minucie doprowadził do wyrównania 11:11. W bramce gości coraz trudniejszą zaporę stanowił Palicka, swoje dodał też były gracz płockiego zespołu, obrotowy Kamil Syprzak, który w całym meczu zdobył siedem bramek. Do końca pierwszej połowy wiele się nie zmieniło i do szatni gracze schodzili przy remisie 13:13.
Od 37. min, kiedy Wisła wygrywała 15:13 kilka udanych interwencji Palicki i znów był remis - 16:16 (43. min). Gospodarzom coraz częściej przydarzały się błędy, co rywale skrzętnie wykorzystali i na osiem minut przed końcem prowadzili 22:19.
Gospodarze nie poddawali się i dzięki ogromnej determinacji mogli doprowadzić do wyrównania. Na minutę przed końcem Daszek trafił do pustej bramki, a chwilę potem - 20 sekund przed końcową syreną - znakomitą okazję zmarnował Lovro Mihic. Goście jeszcze raz "wyciągnęli pomocną dłoń" i dziewięć sekund przed końcem popełnili faul w ataku. "Nafciarze" zdążyli wywalczyć rzut karny, ale Daszek nie wykorzystał tej szansy.