Polskie piłkarki ręczne po pogoni lepsze od Czeszek w towarzyskim turnieju
Po czwartkowej wygranej nad Islandią (26:15) w bardzo dobrym stylu, Biało-Czerwone chciały pójść za ciosem także w spotkaniu z gospodyniami towarzyskiego turnieju w Chebie. "Mamy fajną drużynę, wyglądamy coraz lepiej, więc mam nadzieję, że to my postawimy swoje warunki w tym meczu i wyjdziemy z niego zwycięsko" – zapowiadała Emilia Galińska.
W porównaniu do rywalizacji z Islandią, poprzeczka w starciu z Czeszkami wydawała się być zawieszona nieco wyżej. Nasze południowe sąsiadki typowano jako faworytki zmagań. W piątek były jednak do gry poważnie osłabione brakiem swojej liderki Markety Jerabkovej, która na co dzień broni barw bardzo mocnego duńskiego klubu Ikast Handbold i została królową strzelczyń wspomnianych mistrzostw. W niepełnym składzie do piątkowego meczu przystąpiły także Polki. Względem starcia z Islandią, selekcjoner Arne Senstad nie mógł skorzystać z usług Natalii Nosek.
Falowanie i odrabianie
Pierwszy gol padł w piątek dopiero w 3. minucie i to Czeszki otworzyły wynik spotkania. Dla Biało-Czerwonych inauguracyjną bramkę zdobyła natomiast bardzo dobrze dysponowana Monika Kobylińska, ale w tym momencie rywalki miały na koncie już dwa oczka, wkrótce notując dwa kolejne. Jak się miało potem okazać, była to zapowiedź falującej formy obu zespołów. Po lepszym fragmencie Czeszek przyszedł czas na inicjatywę Polek, które w 10. minucie, znów po rzucie Moniki Kobylińskiej, doprowadziły do remisu 4:4.
Podobny schemat miał powtórzyć się w trakcie pierwszej partii jeszcze raz. Po około kwadransie Czeski znów przypuściły atak, zdobyły cztery bramki z rzędu i wypracowały przewagę 9:5. Biało-Czerwone ponownie potrafiły jednak znaleźć receptę i krok po kroku odrabiały, efektem czego Dagmara Nocuń rzuciła bramkę kontaktową w 29. minucie (13:14). Zanim zespoły udały się do szatni, Czeszki jeszcze raz potrafiły trafić do polskiej bramki. O prowadzeniu Czeszek po pierwszej półgodzinie gry zadecydowała minimalnie lepsza skuteczność rzutów.
Druga połowa dla Polek
Po powrocie na parkiet gra toczyła się na bardziej wyrównanych warunkach w rytmie gol za gol, choć cały czas inicjatywę utrzymywały Czeszki. Gospodynie kolejny lepszy okres zanotowały kwadrans przed końcem meczu. Nasze przeciwniczki w tym czasie wykorzystywały każdy błąd Polek czy to w rozegraniu, czy w ramach finalizacji akcji, efektem czego rzuciły trzy gole z rzędu i zbudowały jak dotąd najwyższe w meczu prowadzenie 22:18.
Ambitne Polki nie zmierzały jednak składać broni i ponownie rzuciły się w pościg. Na wyrównanie stanu meczu Biało-Czerwone potrzebowały… siedmiu minut. Najpierw bramkę kontaktową zdobyła Marlena Urbańska, a kilka chwil później do remisu doprowadziła Barbara Zima w bramce, która popisała się pięknym rzutem przez całą długość boiska (23:23).
Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a Aleksandra Tomczyk kontynuowała wspaniałą passę i wyprowadziła Polki na prowadzenie (24:23)! Ostatnie minuty zapowiadały się wręcz pasjonująco. W trakcie ostatnich minut Polki zachowały zimną krew, prawie nie popełniły błędów, dzięki czemu wygrały 28:25! Rewelacyjny występ ma za sobą kapitan reprezentacji Polski, Monika Kobylińska, która w całym meczu rzuciła aż dziewięć goli!
Na zakończenie towarzyskiego turnieju w Chebie Biało-Czerwone zmierzą się jeszcze z klubowymi wicemistrzyniami Czech, czyli drużyną Hazena Kynsvart, która w bieżącym sezonie będzie reprezentować swój kraj na poziomie Pucharu EHF Kobiet. Mecz odbędzie się w sobotę o godz. 12:45.