Norwegowie zjedli Polaków na przystawkę, trudny start w Euro 2024
W meczu Norwegii z Polską tylko serce mogło podpowiadać, że to Biało-Czerwoni wygrają. To właśnie serce kazał naszej reprezentacji zostawić na boisko selekcjoner Marcin Lijewski w meczu, w którym trzeba było rzucić wszystkie siły, by powalczyć o dobry wynik.
Sprawdź mecz Norwegia-Polska gol za golem
Tym ciekawiej wyglądał początek, gdy skuteczni w ofensywie Biało-Czerwoni zdążyli wyjść na prowadzenie 3:0 po golach Sićki, Syprzaka i Olejniczaka zanim Skandynawowie zdołali odpowiedzieć. Dopiero na początku 9. minuty faworyci złapali oddech, ponieważ wyrównanie dał im Rød (4:4), a po chwili było już 6:4 dla Norwegów.
Po wczesnych powodach do radości atak Polaków stanął. Nawet w niemal pewnej sytuacji Szyszko obił udo golkipera i dopiero po w 14. minucie wynik odblokowali Maciej Gębala z Syprzakiem (6:6). Za ciosem pójść się nie udało, kolejne ataki Biało-Czerwonych kończyły się bez gola, a pod koniec 17. minuty Barthold dał już +4 Norwegom (10:6).
Czas wzięty przez trenera Lijewskiego dał efekt, z czterech goli strata spadła do dwóch, ale i na to faworyci zareagowali prawidłowo. Nawet skuteczne obrony Skrzyniarza nie zatrzymały serii trzech kolejnych bramek i dopiero w 29. minucie Szymon Sićko zmniejszył stratę ponownie do 10:14. Do przerwy bufor ponownie wzrósł, w połowie meczu było 15:10 dla Norge.
Niestety, po zmianie stron Norwegia uciekała dalej, a szczególnie we znaki dawał się Magnus Abelvik Rød. W chwili wzięcia czasu przez Lijewskiego w 37. minucie było 19:11, z czego pięć bramek wpakował Rød. Niestety, odjazd Norwegów wydawał się już daleko poza zasięgiem reprezentantów Polski.
W 44. minucie prowadzili już 24:14 i pozostało grać na luzie, starając się robić swoje. Efekty były mieszane – Szymon Sićko raz strzelał pięknie, by w kolejnym ataku nie trafić w bramkę. Sensacji nie było, oglądaliśmy za to bardzo komfortową dla Norwegów końcówkę, w której przypieczętowali wygraną aż jedenastoma golami, 32:21.
W pierwszym meczu grupowym Słowenia musiała namęczyć się z Wyspami Owczymi, za których reprezentacją przyjechał co dziesiąty mieszkaniec tego kraju! Słoweńcy wygrali ostatecznie 32:29, a to oznacza, że Polacy muszą z rywalami z Bałkanów wypaść zdecydowanie lepiej niż przeciwko Norwegom, by myśleć o dalszej grze w EHF EURO 2024.