Piast spycha Lechię z powrotem do strefy spadkowej
Przed starciem na Polsat Plus Arenie to Lechia była o oczko nad strefą spadkową, a Piast pod nią. I, jak można było się spodziewać po pozycji obu drużyn, żadna z nich nie zaczęła od porywającej gry. Kto wszedł w 20. minucie, ten niczego nie stracił. Pierwszą naprawdę dobrą sytuację Lechia wypracowała w 42. minucie, gdy Conrado znalazł w polu karnym Durmusa, a ten przestrzelił, choć nieznacznie.
Co mówią o niewykorzystanych sytuacjach? Dosłownie 20 sekund później to właśnie Durmus stracił piłkę na swojej połowie, a Piastunki przejęły. Michał Chrapek przymierzył i trafił w poprzeczkę z 20 metrów, a piłka spadając wpadła do bramki od pleców Dusana Kuciaka. Pech bramkarza jest tym większy, że to druga bramka „jego pleców” w ciągu tygodnia.
Lechia wyszła zmotywowana po przerwie i kilka minut po wznowieniu gry była bliska wyrównania. Piasta uratował bramkarz Frantisek Plach. A gdy Piastunki chciały się zrewanżować, sędzia – po konsultacji z VAR – dał im rzut karny za faul na Kądziorze. Kuciak był bliski rehabilitacji za pierwszą bramkę, ale piłka wśliznęła mu się po rękach.
Gospodarze byli przez chwilę wstrząśnięci, ale nie zmieszani – walczyli o odebranie tego meczu Piastowi naprawdę dzielnie. Widać to po statystykach, w których gdańszczanie dominowali. Plach był jednak za dobry w bramce. Szczęście opuściło go dopiero w 86. minucie, gdy po kolejnej dobrej obronie wypluł piłkę pod nogi Nalepy. A ten dał Lechii gola po tym, jak wcześniej dał Piastowi karnego.
Chcąc gonić wynik drużyna z Pomorza biła w bramkę raz za razem aż do końca meczu. No, prawie do końca, ponieważ w 97. minucie to Piast wykorzystał kompletnie bezradną obronę Lechii. Gola strzelił Michał Chrapek, choć Kuciak wił się jak węgorz, by temu zapobiec.