Piątek nie uratował Salernitany, strefa spadkowa znów bliżej
Poniedziałkowy mecz Hellasu Verona z Salernitaną trudno okrzyknąć hitem kolejki, skoro gospodarze tkwią w strefie spadkowe, a przyjezdni rozpaczliwie się przed nią bronią. Tym razem jednak to Hellasrie a wydawał się zdecydowanie bardziej zdeterminowany, by skończyć mecz z kompletem punktów.
Zespół kontuzjowanego Pawła Dawidowicza wyszedł na prowadzenie w niespełna pół godziny, jednak bramki Ngone sędzia nie uznał. Belg nie odpuścił i w 31. minucie strzelił ponownie. Choć, po prawdzie, werończycy mogli prowadzić do przerwy i 3:0, a przyjezdni z południa nie mogliby mieć szczególnych pretensji.
Skończyło się na 1:0, a po zmianie stron trener Davide Nicola sięgnął po Krzysztofa Piątka (56. minuta), chcąc zwiększyć siłę ofensywną swojej drużyny. Polak nie zrealizował tym razem celu, notując zaledwie osiem udanych podań (przy sześciu niecelnych). Najlepszą okazję miał w 87. minucie, gdy Vilhena idealnie posłał mu piłkę pomiędzy obrońców. Piątek znalazł się sam na sam z bramkarzem i z tego starcia znacznie lepiej wyszedł Lorenzo Montipo, który instynktownie zsunął piłkę poza światło bramki.
Nie ma mowy o zrzucaniu odpowiedzialności za wynik na polskiego napastnika, ponieważ po jego wejściu gra Salernitany była znacząco lepsza. Cała drużyna jednak – zwłaszcza w pierwszej połowie – nie zdała egzaminu. Nawet dominując w posiadaniu piłki nie byli w stanie zbudować z tego przewagi w ofensywie i to zawodnicy gospodarzy mieli znacznie więcej z gry.
Po tej porażce Salernitana jest już tylko cztery punkty nad strefą spadkową, z której Hellas może wyjść, jeśli podtrzyma determinację prezentowaną w poniedziałek.