Borussia na kolanach, pewna wygrana Bayernu w wyścigu o tytuł
W kwietniu 2022 roku Der Klassiker zdecydował o dziesiątym z rzędu mistrzostwie Niemiec dla Bayernu. W tym roku trudno o tak jednoznaczne oceny, bo – po raz pierwszy od lat – to Borussia przyjechała na Allianz Arenę jako lider Bundesligi i nawet porażka nie przekreślałaby gości w walce o trofeum.
Podtekstów w 26. kolejce było znacznie więcej, ponieważ Gwiazdę Południa przed potencjalnie najważniejszym meczem sezonu przejął Thomas Tuchel, wcześniej szkoleniowiec Borussii. W początkowej fazie meczu Dortmund pokazał energię i pasję, dzięki którym pozostawał niepokonany od początku roku. Wszystko szło zgodnie z planem i BVB było o krok od gola, ale szczęście opuściło ich w kuriozalnych okolicznościach tuż przed kwadransem gry.
Gregor Kobel wybiegł do długiej piłki Upamecano i minął się z nią, a ta wtoczyła się do bramki. Szwajcar schował twarz w dłoniach ze wstydu, a nawet spiker śmiał się, gdy przyszło informować o golu. Niespodziewana przewaga – bardziej nawet psychologiczna niż faktyczna – uskrzydliła Bawarczyków. Po rożnym Joshuy Kimmicha dośrodkował Matthijs de Ligt, a wiecznie przyczajony Thomas Müller wbił piłkę przy dalszym słupku, zanim obrońcy z Dortmundu zdążyli mrugnąć.
Bayern potrafi być bezlitosny, kiedy jest w gazie, a akcja za akcją szły na bramkę przeciwnika. Dortmundczycy wyglądali nie tylko jak cień zespołu z poprzednich meczów, ale też z pierwszego kwadransa. Leroy Sané uderzał z dystansu, Kobel wybronił, ale legendarny Müller po raz kolejny poczuł zapach krwi i wykorzystał odbitą piłkę, aby podnieść wynik. 3:0, a na zegarze nie było nawet 25. minuty.
Die Roten utrzymali pełną kontrolę do końca pierwszej połowy, a Tuchel bez wątpienia był zadowolony ze swoich pierwszych 45 minut w Bawarii. Jeszcze pod koniec doliczonego czasu gry Coman minął Kobela sam na sam, ale piłki w bramce nie zdołał już umieścić.
Edin Terzić miał nadzieję, że zmiany po przerwie odmienią losy jego drużyny, ale był w błędzie. Niewiele ponad pięć minut po wznowieniu gry Leroy Sané wślizgnął się do środka i otworzył obronę, podając piłkę do Kingsleya Comana, a on z łatwością wślizgnął piłkę pod Kobelem.
Bayern wciąż dominował, ale nadzieje Borussii odżyły, gdy Serge Gnabry faulował Jude'a Bellinghama w polu karnym, a jedenastkę strzelił Emre Can. Die Borussen nadal byli zdecydowanie gorszą stroną, a mimo to zdołali jeszcze bardziej zmniejszyć rozmiary porażki w końcówce, gdy Raphaël Guerreiro i Donyell Malen wymienili się podaniami na skraju pola karnego, a ten drugi wbił piłkę w dalszy róg, nieco szczęśliwie mijając niepewnego Yanna Sommera.
Marne to jednak pocieszenie dla Dortmundu, który doznał rozczarowującej porażki i tym samym stracił miejsce na szczycie Bundesligi. W obozie Bayernu panuje natomiast radość, gdyż z przewagą dwóch punktów ponownie stali się oni zdecydowanymi faworytami do zdobycia kolejnego trofeum.