Polska musi przywieźć komplet punktów, Mołdawia nie musi nic. A ile może?
Grupa z pozoru łatwa, ale rywale niewdzięczni – tak można by powiedzieć po dwóch dotychczasowych meczach kwalifikacyjnych do Euro 2024 i w dniu trzeciego. Polacy mają na koncie tylko trzy punkty po dwóch meczach i dziś o 20:45 na Stadionul Zimbru muszą powalczyć o drugi komplet.
Teoretycznie wszystkie atuty są po stronie ekipy Fernando Santosa: czołowy bramkarz Włoch, król strzelców Hiszpanii, a pomiędzy nimi mistrzowie Holandii, Włoch, Grecji czy wicemistrzowie Anglii i Francji. W porównaniu do mołdawskich i rumuńskich klubów, gdzie gra większość gospodarzy, Polska to drużyna o kilka lig wyżej.
Pozycje rankingowe to potwierdzają (171. i 23.), Mołdawianie nigdy nie wygrali z drużyną tak wysoko notowaną. Zresztą, w kwalifikacjach do Euro Mołdawia w ciągu ponad dekady wygrała tylko raz, 1:0 z Andorą w 2019 roku. Poza tym zaliczyli same porażki i tylko dwa remisy.
Nie umieją wygrać, ale Kiszyniów niezdobyty
Wspomniane dwa remisy zaliczyli jednak właśnie w trwających kwalifikacjach, oba na stadionie Zimbru. Wynik 1:1 z Wyspami Owczymi (zresztą uratowany po karnym w końcówce) Polaków raczej nie przestraszy, za to 0:0 z Czechami to już inna para kaloszy. Gdy urywali naszym sąsiadom punkty, cieszyliśmy się z wyczynu Mołdawian. Dziś sami musimy uniknąć lekcji, jaką dostali Czesi.
Bo, choć Tricolorii nie grają o awans na mistrzostwa w Niemczech, to walczą o napisanie pięknej karty w historii swojej piłki. Trzy mecze bez porażki u siebie z rzędu? To byłaby seria bez precedensu. Zdarzają im się takie w Lidze Narodów, ale nigdy w rozgrywkach z wyżej notowanymi reprezentacjami. A że umieją się bronić, pokazali kosztem Czechów. Oddali w tamtym meczu tylko jeden strzał w światło bramki, za to swojej nie pozwolili zdobyć.
Do tego Ion Nicolaescu – najlepszy strzelec obecnej drużyny narodowej – jest już tylko o jednego gola od rekordu reprezentacji Mołdawii. Ma 10 goli, a rekordowe 11 należy do… obecnego selekcjonera wtorkowych rywali, Sergheia Cleșcenco.
Będzie pełno i głośno
Można oczywiście pocieszać się, że porażka 0:2 z Albanią w Tiranie mogła podziałać na Mołdawię demobilizująco, ale zaraz po narzekaniu na dotkliwą przegraną media zaczęły żyć starciem w Kiszyniowie. Ratusz ogłosił wyłączenie z użytku części głównej alei stolicy z okazji meczu z Polską, zmianę tras komunikacji miejskiej na kilka godzin, a tygodnik Ziarul de Gardă nazwał go jednym z najbardziej wyczekiwanych widowisk piłkarskich roku.
I nie ma w tym przesady: na mecz z Biało-Czerwonymi przyjdzie komplet publiczności, którego nie ogląda się tu na co dzień. Choć nastroje w kraju są propolskie, to podczas samego meczu nasi reprezentanci będą mogli liczyć na przychylność tylko z sektora gości. Na pocieszenie: ma być pełny i liczyć ok. tysiąca kibiców. Nie będzie też można narzekać na stan boiska, ponieważ Polacy trenowali na nim w poniedziałek i byli zadowoleni. Oby kibice byli zadowoleni po meczu.