Górnik tylko przystawką, w Polonii Warszawa trwa wielkie odliczanie do powrotu
Piątkowy mecz (17:00) Górnika Polkowice z Polonią Warszawa ma zupełnie inny ciężar gatunkowy dla każdej z drużyn. Gospodarze z Dolnego Śląska są w opałach, zajmując na dwie kolejki przed końcem jedno z czterech miejsc spadkowych. A jeśli w którejś lidze spadek oznacza katastrofę, to właśnie na trzecim szczeblu, w eWinner II lidze. Powrót po takiej relegacji to wyjątkowo trudne zadanie (tylko lider III ligi awansuje), dlatego należy się spodziewać, że Górnicy będą walczyć o ucieczkę z ligowej zapadni.
Ale czy sprostają Polonii, która na wiosnę przegrała tylko raz? Czarne Koszule jadą do Polkowic w wyjątkowo komfortowej sytuacji, z zapewnionym w poprzednim spotkaniu pierwszym miejscem. Drużyna chce nie tyle utrzymać pozycję lidera - bo tę ma w kieszeni - ale podtrzymać fantastyczne nastroje panujące wokół klubu ze stołecznego Muranowa.
Polonia, o której w ostatnich latach niektórzy fani polskiej piłki klubowej zdążyli pewnie zapomnieć, właśnie notuje drugi z rzędu awans. W sezonie 2023/24 powróci na zaplecze PKO BP Ekstraklasy po równo dekadzie od karnego spadku do regionalnej IV ligi.
Nic dziwnego, że entuzjazm wokół drużyny osiąga niewidzianą od dawna skalę. W minioną sobotę na trybunach przy Konwiktorskiej – a pierwszy raz od dawna otwarto obie – zasiadło 4459 widzów. To jedna z dwóch najwyższych widowni eWinner II ligi w całym sezonie, tylko o 35 osób mniej niż w najliczniej oglądanym pojedynku Motor-Hutnik.
4 czerwca Polonia właśnie przeciwko Motorowi rozegra ostatni mecz sezonu, podczas którego fetowany będzie awans. W Warszawie, zdominowanej przez kibiców Legii, spodziewany jest komplet publiczności. Poloniści chcą odzyskać możliwie wielu spośród fanów, którzy stracili zapał do chodzenia na mecze. Wszystkie osoby, które pojawią się pierwszy raz (w ogóle lub pierwszy od dawna), mogą liczyć na darmowy wstęp.