Krakowska katastrofa. Wisła zmarnowała okazję na powrót do Ekstraklasy
Po sobotniej porażce Ruchu Chorzów z GKS-em Katowice wystarczyło pokonać Zagłębie Sosnowiec i to Wisła Kraków wskoczyłaby na drugie miejsce, dające bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy.
Okazuje się, że krakowianie powinni byli wyciągnąć wnioski z innego sobotniego spotkania, w którym Borussia Dortmund też miała swój cel na wyciągnięcie ręki i wystarczyło wygrać z dużo słabszym nominalnie rywalem. W niedzielę do Krakowa przyjechało Zagłębie, które wyniki w skali sezonu ma rozczarowujące, ale niedawno wygrało i z Ruchem Chorzów, i z ŁKS-em. W niedzielę dołożyło do listy cennych skalpów Białą Gwiazdę.
Mecz zaczął się doskonale dla krakowian, którzy wyszli na prowadzenie już w drugiej minucie. Do piłki posłanej z rzutu rożnego przez Mikiego Villara najlepiej wyskoczył Boris Moltenis i głową skierował ją do siatki.
Wisła dominowała i miała kolejne okazje, ale już bez celnego strzału. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po powrocie z szatni gospodarzy przy Reymonta (a pewnie i niektórych kibiców Zagłębia) zaskoczył Marek Fabry. W 56. minucie napastnik strzelił pierwszego gola od listopada, dając remis swojej drużynie. Ponownie gol padł po kornerze, zresztą z tego samego roku, ale po niekonwencjonalnym rozegraniu.
Obraz gry pozostał niezmienny: Wisła napierała i nie miała z tego nic. W całym meczu Zagłębie dwukrotnie posłało piłkę w światło bramki i zanotowało 100% skuteczności przy tych próbach. Druga miała miejsce w 79. minucie, gdy Konrad Wrzesiński po szybkim wznowieniu gry dostał piłkę ze swojej połowy, ograł Igora Łasickiego i zmieścił piłkę przy bliższym rogu. Wisła już nie odpowiedziała.
Miał być bezpośredni awans, będzie piąte miejsce?
To był przedostatni mecz Białej Gwiazdy w sezonie, po którym miała być w idealnej pozycji przed wyjazdem do Łęcznej. Zamiast lokaty wicelidera jest czwarte miejsce i dwa punkty straty do Ruchu Chorzów. Może być gorzej, ponieważ w poniedziałek Wisłę prawdopodobnie wyprzedzi również Puszcza Niepołomice (rywalem będzie Skra Częstochowa).
By marzyć o powrocie do najwyższej ligi bez baraży, Wiślacy muszą teraz nie tylko wygrać z Górnikiem, ale też liczyć na potknięcia i Ruchu, i Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, i Puszczy Niepołomice. Nie jest to niemożliwe, ponieważ ostatnia kolejka postawi przed konkuretnami wymagających rywali. Pewne jest natomiast, że Fortuna 1 Liga będzie w tym roku trzymać w napięciu do ostatnich sekund!