Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Tradycji stało się zadość, Ruch od pokolenia nie wygrał w Sosnowcu

Michał Karaś
Tradycji stało się zadość, Ruch od pokolenia nie wygrał w Sosnowcu
Tradycji stało się zadość, Ruch od pokolenia nie wygrał w SosnowcuRuch Chorzów SA
Nieważne problemy kadrowe, nieważna pozycja w lidze ani nawet ostatnie mecze. W Świętej Wojnie Sosnowiec pozostaje dla Ruchu Chorzów niezdobyty już od ponad 31 lat.

W sobotnie popołudnie Ruch Chorzów pojechał na północ, do goroli z Sosnowca. W derbach zagłębiowsko-śląskich wynik trudno przewidzieć, wszak rywalizacje tego typu lubią wymykać się schematom.

Ale jest wyjątek: wyjazd do Sosnowca. Ruch może z Zagłębiem wygrywać u siebie, za to na wyjeździe po prostu nie. Jeszcze przed sobotnim meczem licznik stał na 31 latach bez wygranej i ta historia jeszcze potrwa, bowiem Zagłębie Sosnowiec zdołało niespodziewanie wygrać 2:0.

Dlaczego niespodziewanie? Sosnowiczanie niedawno stracili trenera, zajmowali miejsce przy strefie spadkowej, a do tego ostatni pojedynek przegrali 0:6 ze Stalą Rzeszów, co wieńczyło fatalną serię bez wygranej od lutego. Ruch tymczasem pozostaje w walce o bezpośredni awans do Ekstraklasy, więc – nawet przy słabszych wynikach w ostatnich spotkaniach – był zdecydowanym faworytem.

Na korzyść Ruchu przemawiało coś jeszcze: stadion. Ilekroć Zagłębiacy odprawiali Niebieskich bez wygranej z Sosnowca, robili to na Stadionie Ludowym. Może i przestarzały, ale ten obiekt wypracował swoją magię. Teraz, po raz pierwszy w historii, pojedynek goroli z hanysami odbywał się w Zagłębiowskim Parku Sportowym, na zupełnie nowym obiekcie. Czy tu przewaga własnego boiska mogła okazać się równie silna?

Długo przyszło czekać na odpowiedź, ponieważ żadna z drużyn w sobotnie popołudnie nie mogła wstrzelić się w bramkę rywali. Lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już w siódmej minucie dwukrotnie strzelali celnie, choć nie dość dobrze do pokonania Jakuba Bieleckiego. Niebiescy w pierwszej połowie oddali raptem jeden celny strzał na bramkę i cała niebieska trybuna musiała głowić się, gdzie się podziała drużyna seryjnie wygrywająca wszystko na początku wiosny.

W drugiej połowie musiało być lepiej, a było już tylko gorzej. Ruch nie oddał żadnego uderzenia w światło bramki przez całe 45 minut i skończyło się to fatalnie. Po przejęciu piłki przez gospodarzy niedaleko pola karnego chorzowian w 77. minucie na bramkę strzelał Szumilas. Uderzenie z dystansu może nie byłoby groźne, gdyby nie rykoszet od Kasolika, który zmylił bramkarza.

Przyjezdnych to nie zmobilizowało, za to miejscowym dodało skrzydeł. Bezpośrednie uderzenie z wolnego Bielecki wyłapał bez najmniejszego problemu, za to rajd Banaszewskiego ze skrzydła okazał się nie do zatrzymania. Aż trudno uwierzyć, że 28-latek nie strzelił nic od października, a w tym meczu sam przeszedł pięciu obrońców i z bliska zdobył gola, jak się później okazało ostatniego w meczu.

Zagłębie po tej wygranej ma 30 punktów i ucieka od strefy spadkowej na co najmniej trzy punkty (zależnie od pozostałych wyników). Nad Ruchem zawisło z kolei jakieś fatum. Po trwającej od października serii 10 meczów bez porażki, z ostatnich czterech meczów mają ledwie dwa punkty. Zachowali co prawda czwarte miejsce, ale do pierwszej dwójki (miejsca dające awans bezpośredni) droga coraz dalsza.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen