Lech wygrywa ze Spartakiem, ale znów nie umie zagrać na zero z tyłu
Przed pierwszą częścią dwumeczu pomiędzy Lechem Poznań i Spartakiem Trnawa zdecydowanymi faworytami byli wicemistrzowie Polski, zwłaszcza po błyskawicznym wpisaniu się w kadrę letnich wzmocnień. Słowacy na Enea Stadion przyjechali przede wszystkim wywalczyć solidny wynik, który pozwoli rozstrzygnąć u siebie losy rywalizacji.
Dokładnie na taki układ sił przygotowali się podopieczni Michala Gasparika, szybko cofając się i pozwalając Kolejorzowi na grę piłką. Efekty tej gry bywały okazałe, jak uderzenie Joela Pereiry obok spojenia w 5. minucie. Mniej niż 10 minut później Portugalczyk wykładał piłkę Ishakowi z prawego skraju pola karnego, ale Szwed nie dołożył nogi.
Takich sytuacji Lech generował sporo, zwykle bez zwieńczenia strzałem. I choć przewaga w posiadaniu piłki chwilami wynosiła 83-17 na korzyść Kolejorza, to czas upływał bez zmiany wyniku. Sporadyczne próby ataku ze strony przyjezdnych nie kończyły się celnymi strzałami, co zmieniło się dopiero w 41. minucie. Wtedy z dystansu i zza sporej grupy zawodników Bednarka testował Bainović. Golkiper był czujny, ale nie o ratowaniu wyniku 0:0 do przerwy (po jedynym celnym strzale Spartaka) myśleli fani przy Bułgarskiej…
Co nie udawało się przez całą pierwszą połowę, na to po przerwie Kolejorz potrzebował już tylko 30 sekund. Błyskawicznie, po dośrodkowaniu Pereiry, do piłki dopadł Filip Marchwiński. I choć w pierwszych 45 minutach zbyt mało było go widać, to swoje zrobił instynktownie, dając prowadzenie Lechowi.
Wynik 1:0 mógł wydawać się wciąż niezłym dla Słowaków, ale rywale Lecha byli innego zdania. Otworzyli się i ruszyli do odrabiania strat, co znacząco ożywiło widowisko. Spartakowi nic z tego nie przyszło, za to Kolejorz szukał okazji, by pójść za ciosem. Przez kwadrans udało się wypracować prawie tyle sytuacji, co przez całą pierwszą połowę. A tuż po kwadransie (w 63. minucie) prowadzenie Lecha podwoił Kristoffer Velde, tym razem po szybkiej wymianie z Marchwińskim.
Kolejorz miał już swoją zaliczkę, ale nasycony nie był. Parę minut po Velde swoje trafienie prawie zaliczył Ishak. Szansy na szybki kontakt szukały także trnawskie Białe Anioły, ale ani z akcji, ani ze stałego fragmentu nie udało się wiele zdziałać. Za to Dominik Takac w bramce Spartaka miał jeszcze kilka okazji, by sprawdzić swój refleks.
Gdy wydawało się, że mecz został rozstrzygnięty, rywale utarli nosa Kolejorzowi. W 86. minucie wrzutkę Prochazki z rzutu wolnego w pole karne niedokładnie czyścił Ishak i futbolówka wpadła pod nogi Lukasowi Stetinie. Ten nie miał najmniejszego problemu ze zmieszczeniem piłki pod poprzeczką przy bezradnym Bednarku.
Bramkarz nie dał się za to oszukać u progu doliczonego czasu, gdy Stetina doszedł do kolejnej piłki od Prochazki tuż przed bramką. Wygrana 2:1 liczy się do rankingów i utrzymuje Lecha w roli faworyta dwumeczu ze Słowakami. Na Stadion Antona Malatinskeho (17 sierpnia o 20:00) trzeba jednak jechać w pełni skoncentrowanym, by nie dopuścić do kolejnych strat.