Inter melduje się w Lidze Mistrzów po pewnej wygranej z Atalantą
Jakby uskrzydleni zdobyciem Pucharu Włoch, zawodnicy Interu ruszyli z kopyta w sobotnim pojedynku z Atalantą. Już w 40. sekundzie Romelu Lukaku miał na koncie gola po indywidualnym rajdzie i minięciu Marco Sportiello.
Bogini jeszcze nie zdążyła się otrząsnąć, a przegrywała już dwiema bramkami. Przed końcem trzeciej minuty strzelał Federico Dimarco i jego próbę udało się wybić, tyle że wprost pod nogi Nicolo Barelli. Ten omal nie rozerwał siatki swoim uderzeniem.
Zanim minęło 10 minut, piłka była w bramce po raz trzeci, ale trafienie Hakana Calhanoglu zostało anulowane po sygnalizacji spalonego. Trafieni, ale nie powaleni na łopatki zawodnicy z Bergamo złapali w końcu rytm i szukali gola kontaktowego. Blisko był Rasmus Hojlund, którego strzał wybił Andre Onana. Presja opłaciła się jednak w 36. minucie, gdy Mario Pasalić dopadł do piłki podczas zamieszania w polu karnym. Przed przerwą Atalanta miała oddech.
Po zmianie stron wyrównały się proporcje w rozgrywaniu piłki, ale to wciąż mediolańscy gospodarze dominowali i próbowali podwyższyć swoją przewagę. Gdy formacje przyjezdnych rozluźniły się w dążeniu do gola, kontra pozwoliła Marcelo Brozoviciowi dograć piłkę do Lautaro Martineza, a ten w 77. minucie ponownie dał dwubramkowe prowadzenie.
Wydawało się, że w tym meczu wydarzyło się już wszystko, co miało się wydarzyć. I wtedy, (prawie) cały na biało, wchodzi Luis Muriel. Kolumbijczyk w doliczonym czasie gry strzelił piątego i najpiękniejszego gola meczu, nawet jeśli podziału punktów to już nie zmieniło.
Dzięki trzem golom i trzem punktom Inter wskakuje na drugą pozycję. Może ją stracić po niedzielnym meczu Lazio, ale na pewno już nie straci miejsca uprawniającego do gry w Lidze Mistrzów. W tej samej, której finał czeka Nerazzurrich w Stambule już za dwa tygodnie. Atalanta nawet po porażce jest w niezłej sytuacji. Po porażce Romy z Fiorentiną La Dea jest piąta w Serie A i gra w Lidze Europy lub Konferencji pozostaje realna.