Kwalifikacje Ligi Mistrzów: Blamaż Slovana z mistrzem Luksemburga, Hacken z zaliczką
W środę zakończyła się pierwsza część dwumeczów w ramach 1. rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Podobnie jak we wtorkowej serii spotkań, również w środę tylko jeden mecz dał zdecydowaną przewagę faworytom. Co ciekawe, aż czterech krajowych mistrzów dopiero zadebiutowało w kwalifikacjach.
BK Hacken – The New Saints 3:1
Choć dla Hacken to pierwsze w historii mistrzostwo Szwecji, to zespół pokazuje, że nie należy ich lekceważyć. Przed sezonem nie tylko nie było mowy o wyprzedaży gwiazd, ale Osy wręcz wzmocniły się, by w pucharach pograć nieco dłużej niż tylko w wakacje.
Dlatego wygrana z The New Saints nie powinna dziwić, nawet biorąc pod uwagę regularne występy walijskiego zespołu w kwalifikacjach europejskich. Szwedzi za strzelanie wzięli się szybko, w kwadrans strzelając dwie bramki. Pierwszą zapisał na swoim koncie Ibrahim Sadiq, drugą weteran Mikkel Rygaard. Gdy Declan McManus strzelił gola kontaktowego w 32. minucie, już pięć minut później dwubramkowy bufor przywrócił 34-letni obrońca Even Hovland.
Astana FC – Dinamo Tbilisi 1:1
Znany z występów w fazie grupowej Ligi Mistrzów najsilniejszy klub Kazachstanu jest dziś cieniem tego z sezonu 2015/16, gdy zdołał nie przegrać czterech meczów grupowych. W środę na swoim obiekcie – wypełnionym prawie do końca – Astana podejmowała mistrzów Gruzji, Dinamo Tbilisi. Mecz rozpoczął się obiecująco dla miejscowych, którzy prowadzili 1:0 już w 11. minucie. Strzelał Abat Aymbetov.
Z początkowej przewagi niewiele jednak zostało, Dinamo do przerwy nie straciło kolejnej bramki, a po powrocie to przyjezdni przejęli inicjatywę. Podczas gdy zawodnicy Astany w drugich 45 minutach nie zagrozili światłu bramki, 18-letni Gabriel Sigua dał bramkę przyjezdnym na wagę remisu.
HJK Helsinki – Larne FC 1:0
Po żadnym z tych klubów nikt nie spodziewa się awansu, a jednak wynik musiał zostawić u gospodarzy spory niedosyt. Fińska drużyna, w której gra między innymi Santeri Hostikka (znany z Pogoni Szczecin) była zdecydowanym faworytem przeciwko debiutującemu w rozgrywkach mistrzowi Irlandii Północnej, Larne FC. Tymczasem pierwszy gol Bojana Radulovicia z 3. minuty (z rzutu karnego) okazał się jednym z dwóch w światło bramki w skali całego meczu.
Farul Konstanca – Sheriff Tiraspol 1:0
Debiutujący w roli mistrzów Rumunii zawodnicy Farulu Konstanca mierzyli się z rywalem zaprawionym w kontynentalnych bojach (1/8 finału Ligi Europy tej wiosny!) i wydawało się, że ekipa Gheorge Hagiego może ugiąć się pod presją na stadionie w Ovidiu.
Gospodarze umiejętnie kontrolowali piłkę w pierwszej połowie, nie mogąc jednak stworzyć zagrożenia dla Sheriffa. I choć w drugiej części meczu Naddniestrzanie atakowali dalej i mieli z gry więcej, to przed godziną gry pierwszego gola strzelił dla Farulu David Kiki. Choć jednobramkowe, to prowadzenie mistrzów Rumunii nie zostało już zakwestionowane.
Slovan Bratysława – Swift Hesperange 1:1
Co prawda słowacki futbol daleki jest od lat świetności, ale czy ktoś w Bratysławie mógł się spodziewać przegrywania z debiutującym w roli mistrza Luksemburga zespołem Hesperange? Świadkami takiej sytuacji było prawie 15 tysięcy kibiców, gdy Dominik Stolz wykorzystał karnego w 22. minucie. Piłkarze Slovana Bratysława stratę odrobili w zaledwie trzy minuty. Strzałem od słupka wyrównanie dał Vladimir Weiss.
Problem w tym, że więcej bramek nie padło do końca meczu, a zespół Slovana już do szatni musiał schodzić w osłabieniu. Czerwoną kartkę zarobił Juraj Kucka i w drugiej połowie to przyjezdni z maleńkiego księstwa dłużej utrzymywali się przy piłce, oddając ostatni celny strzał w meczu, jedyny w ostatnich 45 minutach.