Tylko remis z Włochami, Polacy żegnają się z Euro U19 po fazie grupowej
Kto pamiętał dwa pierwsze mecze Polaków na mistrzostwach Europy U19, w niedzielny wieczór mógł przecierać oczy ze zdumienia. Przestraszonej, zachowawczej drużyny z meczów z Portugalią i Maltą od początku trzeciego spotkania zwyczajnie nie było. Biało-Czerwoni – świadomi, że tylko komplet punktów daje nam wyjście z grupy – od pierwszych minut ruszyli bardzo odważnie.
Najpierw dwa strzały Kozubala, a chwilę później kolejny w wykonaniu Igora Strzałka i co? I 1:0 dla Polski przeciwko faworyzowanym Włochom. Piłkarz Legii Warszawa chytrze uderzył pod bliższy słupek i choć strzał widowiskowy nie był, to pomogła niepewna interwencja Mastrantonio w bramce i przed upływem 8 minut Polska prowadziła.
Oliwier Zych w polskiej bramce pozostawał na szczęście czujny i jeszcze przed kwadransem gry trzykrotnie bronił strzały w wykonaniu Azzurrinich. Mecz w ogóle był żywy i otwarty, co przy maltańskim skwarze rodziło pytania o kondycję w jego dalszych etapach. W trosce o nią po 25 minutach zawodnicy otrzymali moment przerwy na nawodnienie.
Po powrocie do gry na boisku zarysowała się przewaga Włochów, ale tylko do pola karnego reprezentacji Polski. Niebiescy nie mogli dojść do kolejnych okazji aż sprawy wziął w swoje nogi Samuel Vignato. Ruszył błyskawicznie z linii środkowej i dopiero w polu karnym oddał piłkę Luisowi Hasie, a ten ostatnim kontaktem dał remis 1:1. W 34. minucie to Włosi mieli awans. Radość chciał im zepsuć Junior Nsangou, który po świetnej akcji Bugaja otrzymał szansę. Niestety, tym razem bramkarz poradził sobie podręcznikowo ze strzałem, który nie był najwyższych lotów.
Do przerwy wynik się nie zmienił, po niej również obie drużyny miał problem z ponownym przełamaniem równowagi. Próby ataków okazywały się nieskuteczne, a tempo dalekie było od szturmów z początku spotkania. Częściej strzelali Polacy, bo i Włosi wygrać nie musieli. Co nie znaczy, że zrezygnowali z prób zmiany wyniku, na 20 minut przed końcem mieli Biało-Czerwonych na ich polu karnym. Szczęśliwie, bez efektu.
Naszej drużynie nie szło jednak ani w ataku pozycyjnym, ani w próbach wyprowadzenia kontry. Brakowało przyspieszenia, jakby uszła wiara w szczęśliwe rozstrzygnięcie spotkania, z którą weszli w mecz. Zachwycający w poprzednich meczach Tomasz Pieńko tym razem rozczarowywał, w końcówce psując kilka okazji na odwrócenie losów meczu. Remis 1:1 z Włochami byłby niezłym wynikiem w normalnych okolicznościach, ale tym razem okazał się niewystarczający, Polacy odpadają z trzeciego miejsca grupy A.