Cayardze spieszyło się z odejściem z Radomiaka, już trenuje z Deportivo La Coruna
W styczniu był bez klubu i nie odmówił Radomiakowi. Na pierwszy pełny mecz w śniegu jako jedyny wybiegł bez czapki i rękawiczek. Był nieustępliwy, zadziorny, piłkarze Stali Mielec mieli z nim ogromne problemy. Zrobił tak dobre wrażenie szybkością i umiejętnościami technicznymi (również na Flashscore, otrzymał notę 8.0), że Zieloni natychmiast zmienili warunki kontraktu – zamiast do końca obecnego sezonu przedłużyli umowę do końca rozgrywek 2024/25.
Alberto (Berto) Cayarga w Radomiu miał zarabiać rocznie ok. 540 tys. zł, ale nie zarobi. Radomiak liczył, że jako klub zainkasuje niemałe pieniądze za piłkarza pozyskanego za darmo – zainteresowanie na starcie rundy wiosennej było spore. Ale i klub nie zarobi.
Po świetnym starcie 26-letni Cayarga miał już tylko słabsze występy w Radomiu i po siedmiu meczach wypadł z pierwszego składu, raz nawet z kadry meczowej. Zaczęło się grzanie ławki, a w obecnych rozgrywkach rozegrał łącznie 42 minuty w pięciu kolejkach.
Z zainteresowania innych klubów nie zostało nic, Radomiak nie miał z niego wielkiego pożytku i skrzydłowy poprosił o możliwość odejścia do ojczyzny. Tam jego usługami zainteresowane było Deportivo La Coruna – klub o wielkiej marce, ale obecnie tylko trzecioligowy.
Dziś Radomiak poinformował o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Zanim zdążył to zrobić, zawodnik był już prezentowany na konferencji w A Corunii po pierwszym treningu. Przyjechał dzisiaj. "Chłopak pędził do nas, spał tylko cztery godziny. Sesja nie była zbyt wymagająca, ukończył ją spokojnie. Jest w rytmie meczowym, przyjechał w formie. Teraz tylko adaptacja" – powiedział trener Imanol Idiakez.