Dariusz Sztylka pierwszą ofiarą koszmarnej passy Śląska Wrocław?
W czwartkowy wieczór na Tarczyński Arenie pojawiło się zaledwie 5993 widzów, choć ta liczba i tak wygląda na sumę udostępnionych wejściówek, a nie kibiców na widowni. Kto nie przyszedł, pewnie nie żałował, ponieważ Śląsk Wrocław w meczu z Piastem Gliwice nie zdołał nawet oddać celnego strzału.
Piastunki spisały się znacznie lepiej i udało im się wygrać 1:0. Dla Piasta to szósty mecz bez porażki, a tylko jednego z tych spotkań gliwiczanie nie wygrali. Dzięki temu przyjezdni sensacyjnie wskoczyli na siódme miejsce. Gdzie jest Śląsk? Już na 13. pozycji, a kolejka dopiero się rozpoczęła i może spaść na 15. To już piąty z rzędu mecz ligowy bez wygranej, a z 15 możliwych punktów Wojskowi uzbierali tylko trzy.
Do tego głośno zrobiło się o wynikach finansowych Śląska, który w ostatnim roku stracił 20 milionów złotych i podobne straty ma przynieść w kolejnym roku. Ratunkiem miałaby być sprzedaż czterech zawodników w kolejnym oknie.
W takiej sytuacji nie zaskakuje, że doszło do decyzji kadrowych, za to okoliczności mogą dziwić. Godzinę po porażce pracę stracił Dariusz Sztylka, od ponad pięciu lat pełniący funkcję dyrektora sportowego, a w przeszłości jedna z piłkarskich legend klubu.
W oficjalnym komunikacie biura prasowego brakuje jakiegokolwiek uzasadnienia tego kroku. Komentarze dziennikarzy, w tym tych blisko związanych ze Śląskiem, nakazują sceptycyzm wobec decyzji. O ile trudno znaleźć obrońców Sztylki na finiszu bardzo słabego sezonu, o tyle jeszcze trudniej sobie wyobrazić, by samo pozbycie się dyrektora miało odmienić sytuację na mniej niż 10 kolejek przed końcem.