Gual i Imaz - najlepsi strzelcy Ekstraklasy napisali kawałek historii Jagiellonii
Kibice Jagiellonii Białystok nie mogą być przesadnie zadowoleni z pozycji swojej drużyny. Z jednej strony przez chwilę byli zagrożeni spadkiem, więc 14. pozycja w tabeli PKO Ekstraklasy nie jest najgorsza. Z drugiej: jeszcze pięć lat temu byli wicemistrzami kraju i z sezonu na sezon zsuwają się coraz niżej w tabeli, z niepokojącą konsekwencją.
Pocieszeniem w tej sytuacji może być więc fakt, że Jaga strzelała nieprzeciętnie wiele goli jak na drużynę z dolnej części tabeli. 48 trafień w sezonie to piąty wynik w lidze i gdyby tylko dało się zapomnieć o golach straconych (49), byłby to wielki powód do dumy.
Za lwią część tych bramek odpowiada "hiszpański kontyngent" w postaci Marka Guala i Jesusa Imaza. Południowcy występujący w charakterystycznych czerwono-żółtych "pszczółkach" strzelili odpowiednio 16 i 14 goli, a więc 30 we dwóch.
Gdyby ten drugi miał więcej szczęścia do rzutów karnych w tym sezonie, moglibyśmy dojść do nieoglądanej od 1936 roku sytuacji, w której dwóch zawodników z jednego klubu i jednego kraju znajduje się na czele klasyfikacji strzelców.
Ale dość hipotetycznych rozstrzygnięć, wracamy na ziemię: dwa pierwsze miejsca to wciąż najlepszy wynik w historii Jagiellonii. Dotąd Jaga tylko raz miała w swoich szeregach króla strzelców, słynnego Łowcę Bramek, Tomasza Frankowskiego (2010/11).
Marc Gual został królem strzelców z najniższą od dekady liczbą bramek (Robert Demjan w 2012/13 miał 14). Jednocześnie rzadkością jest, by król strzelców pochodził z zespołu zajmującego dopiero 14. lokatę w lidze (ostatnim również Demjan w 2013).
Zresztą, w rozgrywkach 2023/24 Marc Gual nie będzie reprezentował barw swojego obecnego klubu. Jego pozyskanie jest przecież częścią walki Legii Warszawa o odzyskanie mistrzostwa Polski.