Po greckim niepowodzeniu Marcelo dołączy do Ronaldo w Al-Nassr?
Kiedy po prawie 16 latach nie przedłużył kontraktu z Realem Madryt późnym latem 2022, Marcelo wybrał Olympiakos Pireus jako kolejną przystań. Do podupadłej greckiej ligi przychodził jako wielka gwiazda, na prezentacji były tłumy. Później jednak zaczęły się schody.
W biało-czerwonym pasiaku zadebiutował dopiero w październiku i aż do grudnia nie zagrał w żadnym meczu więcej niż pół godziny. Ogółem w greckiej Super League rozegrał niewiele ponad 90 minut w pięciu różnych spotkaniach, a jedynym jasnym punktem w Olympiakosie stał się dla 34-letniego Brazylijczyka dwumecz w krajowym pucharze z Atromitosem, gdy strzelił trzy gole i spędził na boisku ponad 150 minut.
Sygnały o obustronnym niezadowoleniu ze współpracy pojawiły się już w grudniu. Olympiakos również nie spełniał oczekiwań Marcelo. Pomimo ściągnięcia kolejnego gwiazdora Realu, Jamesa Rodrigueza, zajmuje dopiero czwarte miejsce w lidze i z trudem ciuła punkty, nie umiejąc wygrać z żadnym z trzech najsilniejszych rywali (Panathinaikos, AEK, PAOK - przyp. red.).
W styczniu brazylijskie media podały informację o rychłym zakończeniu umowy, która miała obowiązywać do końca sezonu 2022/23, z opcją przedłużenia o kolejny rok. Wczoraj i Marcelo, i Olympiakos oficjalnie pożegnali się w mediach społecznościowych po zaledwie pięciu miesiącach i śladowym wpływie Brazylijczyka na wyniki drużyny.
Zawodnik poinformował, że z rodziną jedzie do Madrytu, gdzie - z pomocą Realu Madryt - ma wrócić do pełni sił po urazie. Do Królewskich jednak nie wraca, ma dopiero rozglądać się za nowym klubem. Tu do gry wchodzi Al-Nassr, który już w styczniu – zdaniem źródeł w Brazylii – zaczął interesować się pozyskaniem zawodnika. Teraz, gdy ten jest panem swojego losu, zniknęła główna formalna przeszkoda.
Chrapkę na przyciągnięcie Marcelo mają też podobno kluby w Brazylii – na czele z Fluminense i Botafogo – jednak zawodnik sygnalizował, że nie chce jeszcze wracać do ojczyzny.