Polska przegrywa ze Słowenią 23:32
Początek spotkania w Katowicach nie zapowiadał takiego obrotu wydarzeń. W pierwszych minutach gra toczyła się "punkt za punkt", ale wszystko popsuło się przy stanie 10:11 dla Słowenii. Wcześniej udawało się utrzymywać jednobramkowy dystans do rywali. W tym momencie rozpoczął się jednak fatalny okres w wykonaniu biało-czerwonych, którzy stracili aż pięć goli z rzędu, a sami nie trafili ani razu. Do przerwy uczynili to tylko jednokrotnie, dlatego rezultat pierwszej połowy to 11:17.
Wydawało się, że taka różnica jest do odrobienia. Zwłaszcza przy tak wspaniale dopingującej publiczności, jak ta zgromadzona w legendarnym Spodku. Niestety druga część spotkania okazała się jeszcze gorsza w wykonaniu naszych reprezentantów. Polacy byli w stanie doprowadzić do wyniku 13:18, a później Słoweńcy zaczęli "odjeżdżać". Na trzy-cztery gole rywali potrafiliśmy odpowiedzieć jednym. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 23:32.
W naszej drużynie najskuteczniejszy był Arkadiusz Moryto, który zdobył sześć bramek - wszystkie po przerwie.
O ile w poprzednim meczu z Francją Polacy zaprezentowali się naprawdę dobrze, a porażkę można uznać za pechową, tak w sobotę byli bezradni. Po meczu w wywiadzie dla TVP Sport Przemysław Krajewski przyznał, że nie potrafi wytłumaczyć tego, co się wydarzyło. "Chciałbym przeprosić kibiców za ten mecz. Brak mi słów" - dodał jedynie nasz lewoskrzydłowy.
Po tej przegranej szanse na awans do ćwierćfinału są tylko matematyczne. Kolejne spotkanie reprezentacja Polski rozegra w poniedziałek, a jej rywalem będzie Arabia Saudyjska.