Późny comeback zapewnił Polsce U19 awans na finały Euro
We wtorkowe popołudnie reprezentacje U19 Polski i Serbii spotkały się w Rącznej (centrum treningowe Cracovii) na trzeci i ostatni mecz kwalifikacyjny do mistrzostw Europy. Awans do turnieju finałowego mogła sobie zapewnić w najlepszym wypadku jedna z tych drużyn, zależnie od wyniku trwającego równolegle pojedynku Łotwy z Izraelem. Ponieważ Łotysze szybko wyszli na prowadzenie z faworyzowanym rywalem, wszystko było w nogach Polaków i Serbów.
Lepiej na wieści znad Bałtyku zareagowali przyjezdni z Bałkanów, którzy w 31. minucie wyszli na prowadzenie. Po faulu Kozubala na Miloseviciu sędzia bez wahania odgwizdał jedenastkę, a tę wykorzystał pewnie Mihajlo Petković.
Ten sam Petković wyleciał po drugiej żółtej kartce już w 44. minucie i wydawało się, że przed przerwą młode Orły zdołają jeszcze coś ugrać, ale próby ataku w doliczonym czasie nie dały skutku. Po przerwie wszystkich uczestników zaskoczyła błyskawiczna śnieżyca.
W zupełnie nowych warunkach lepiej radzili sobie Serbowie, mimo osłabienia. Od wrzutu z autu na wysokości środka boiska do umieszczenia piłki w siatce rywale potrzebowali tylko 11 sekund i po godzinie gry bezbłędny Ognjen Mimović podniósł przewagę do dwóch goli.
Na kwadrans przed końcem Serbia była bardzo blisko trzeciej bramki i wydawało się, że to będzie bardzo słaby mecz Biało-Czerwonych. Ci jednak ruszyli szturmem i przy trzecim podejściu udało im się przejść obronę. Strzelał z bliska Igor Strzałek, trafił w obrońcę, a ten przypadkiem skierował piłkę do siatki.
W napoczętych już i słabnących – choćby z racji gry w dziesięciu – rywali Polacy zaczęli wchodzić coraz śmielej i na zaledwie trzy minuty przed końcem opłaciło się. Jakub Lewicki wrzucił piłkę w pole karne z lewego skrzydła, a Wiktor Matyjewicz bez problemu trafił do siatki, strzelając głową.