Roma ostrzeliwała Genuę do skutku, udało się przebić mur
Genua to drużyna solidna, nawet jeśli w ofensywie zbyt zachowawcza. Przeciwko takim rywalom trudno zagrać odpowiednio szybko i intensywnie. AS Roma w roli dominującego zespołu odnalazła się jednak od pierwszych minut czwartkowego pojedynku 1/8 finału Coppa Italia.
Na Stadio Olimpico Matić skutecznie podporządkował sobie środek pola, a Zaniolo i Pellegrini przecinali defensywę. Genua skupiała się na zwieraniu szyków, dopiero w drugim rzędzie licząc na sukces Cody i Yalcina z przodu.
Już w pierwszej połowie widać było, że Roma chce ten mecz wygrać. Co prawda dopiero w 21. minucie Tammy Abraham testował bramkarza, ale za słabo. Wnioski wyciągnął zatem Pellegrini i po świetnie przeprowadzonej akcji przymierzył pod poprzeczkę – niestety trafił w nią i piłka wróciła na boisko. Aż rozłożył ręce z niedowierzaniem.
Jedyną odpowiedzią Genui w pierwszej połowie był dalece niecelny strzał Yalcina. Tym bardziej sfrustrowani byli gospodarze, że nie wykorzystali żadnej szansy przed przerwą. Pellegriniego zastąpił Dybala i to okazało się doskonałym ruchem ze strony Mourinho. Roma napierała, a przyjezdni tylko momentami próbowali przebić się pod pole karne Giallorossich. Josep Martinez w bramce gości paradował bardzo widowiskowo, zresztą nawet kiedy nie było zagrożenia strzałem w światło bramki.
Wreszcie, w 64. minucie Olimpico wybuchło. Nie szło ze stałych fragmentów, nie szło z ataku pozycyjnego, więc Dybala zwyczajnie wbiegł i huknął sam. Piłka jak pocisk przełamała ręce bezradnego Martineza.
Dominacja gospodarzy nie podlegała dyskusji, a przede wszystkim jej gra – pomimo tylko jednej bramki – mogła dodać wiary kibicom. Tych z Polski ucieszy pewnie, że kolejny raz od pierwszej minuty grał Nicola Zalewski, zmieniony przez Celika w 75. minucie.