MŚ 2022: Senegal traci mecz i kolejne gwiazdy, Holandia zwycięska
Senegal do Kataru przyjechał w dumnym, może najsilniejszym położeniu w historii – jako mistrz Afryki. Niestety, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem przyszła koszmarna wiadomość o niezdolności do gry Sadio Mané, co postawiło poważny znak zapytania nad tym, jak zaprezentują się Senegalczycy bez lidera.
Dla Holandii pierwsze w historii starcie z Senegalem przychodzi w lepszym momencie. Nie tylko nie przegrali żadnego meczu od czerwca, ale aż 11 z 15 zmagań wygrali. Do tego Louis van Gaal nie miał znaczących problemów kadrowych poza oszczędzaniem Depaya po kontuzji, co zapewniło mu wygodniejszy mundialowy start w trzecim podejściu do prowadzenia narodowej reprezentacji.
Od pierwszego zagrania radosna muzyka senegalskich kibiców pomagała łapać rytm nominalnym gospodarzom, którzy już w pierwszej minucie chcieli napocząć Holendrów. Bez powodzenia, natomiast tempo pierwszych minut było bardzo dobre po obu stronach i każda z drużyn postraszyła bramkarzy strony przeciwnej. Strzały były jednak albo niecelne, albo blokowane, albo zbyt czytelne.
W 19. minucie Frenkie de Jong miał – jak się wydawało – otwartą drogę na bramkę, ale nawet wrzawa za „pomarańczową” bramką nie pchnęła go do godnego stworzonej okazji finiszu. Po pierwszych wymienionych próbach ciężar meczu szybko przeniósł się na połowę Senegalu, gdzie jednak defensywa Lwów Terangi świetnie odczytywała pomysły Holendrów, czając się na okazję do wyprowadzenia skutecznej kontry. I tu jednak trudno było o przełamanie, skoro zagęszczona defensywa Holandii była w stanie wyblokować wszystkie próby.
Po półgodzinie w nieustającym rytmie afrykańskich bębnów obie drużyny zwolniły. Bicie serc kibiców i grę przyspieszały już tylko pojedyncze akcje. Wszystkie jednak miały ten sam finał, niezależnie od odległości od bramki: bez bramki. Holendrzy zbudowali większe posiadanie, wymienili nieznacznie więcej podań, ale w strzałach nie mieli wiele do pokazania: zero celnych przy jednym Senegalu. Obie drużyny wydawały się zostawić najlepsze na koniec.
Start drugiej odsłony tego nie potwierdził. Badając się nawzajem, obie reprezentacje nie umiały dojść do odpowiednio dobrej sytuacji. Holandia dopiero w 53. minucie była bliska wyjścia na prowadzenie po rzucie rożnym. Niestety, Virgil van Dijk główkował nieznacznie nad bramką. W rewanżu Senegalczyk Sabaly strzelał na bramkę, szczęśliwie zablokowany przez Blinda.
Po godzinie gry doszło do przetasowania. Janssen ustąpił miejsca Depayowi w ataku Holandii – widać Louis van Gaal nie widział lepszego sposobu na przełamanie. W Senegalu zmiana zaszła w tym samym momencie, ale była wymuszona: z powodu kontuzji Abdou Diallo wejść bez rozgrzewki musiał Ismail Jakobs.
To jednak nie Holendrzy ruszyli do walki po zmianach w składzie. Boulaye Dia błyskawicznym sprintem i niesygnalizowanym strzałem zmusił Nopperta do świetnej interwencji. I choć w następnych minutach kibice Senegalu drżeli o kolejną swoją gwiazdę – z kontuzją zszedł Cheikhou Kouyaté – to właśnie Lwy Terangi przejęły inicjatywę. Naprzód parł Ismaila Sarr, który w 73. minucie doskonale wypatrzył Idrissę Gueye. Ten strzelił potężnie pomiędzy obrońcami, ale wprost w ręce Nopperta. Senegalczyków nie speszył fakt, że grali przez parę minut w dziesiątkę, gdy Kouyaté czekał na możliwość zejścia i wpuszczenia Pape Gueye.
Na 10 minut przed końcem trener Holendrów wpuścił na boisko Klaassena i Koopmeinersa. I choć Holedrom faktycznie udało się przejąć inicjatywę, to gola nie strzelił żaden ze zmienników. Sztuka udała się dopiero w 84. minucie Gakpo, który najpierw pomógł zbudować akcję Holandii, a później idealnie wbiegł pod główkę z podania De Jonga. Kto by pomyślał, że na Senegal wystarczy ten jeden celny strzał?
Późne otwarcie wyniku sprawiło, że Senegalczykom musiało się spieszyć. Niestety, zamiast tworzenia klarownych okazji zespół z Afryki zaczął agresywniej faulować i łapać żółte kartki. Nie tylko nie udało się wyrównać, ale i ofensywna gra otworzyła Holandii drogę na bramkę. Strzał Depaya w 99. minucie udało się jeszcze obronić Mendyemu, ale piłka wypadła pod nogi Klaassenowi i ten dał Holendrom wygraną 2:0.
Po meczu pozostaje pewien niedosyt: Senegal nie przestraszył się faworytów z Europy i jego gra mogła się podobać. Taktycznie mecz lepiej jednak zaplanował Louis van Gaal, a osłabiony kontuzjami Senegal nie umiał skutecznie stworzyć zagrożenia.