Sevilla pozwoliła PSV marzyć o odrobieniu strat, skończyło się nerwowo
Po porażce 0:3 w Hiszpanii tylko wyjątkowo dobry mecz rewanżowy mógł uratować nadzieje PSV Eindhoven na dalszą grę w europejskich pucharach. Gospodarze zaczęli odrabiać straty bardzo późno, bo dopiero w 77. minucie Luuk de Jong pokonał Marko Dmitrovicia na Philips Stadion.
Gdy jednak po pięciu minutach zrobił to ponownie, tłum oszalał… nie dostrzegając, że liniowy zasygnalizował spalonego. Holendrom – a właściwie Portugalczykowi Fabio Silvie – udało się ostatecznie strzelić gola na 2:0, ale na ostatnie trafienie brakło czasu, była bowiem piąta minuta doliczonej gry.
Paradoksalnie, to Hiszpanie powinni mieć sobie więcej do zarzucenia, ponieważ w mecz weszli agresywnie i powinni byli to potwierdzić trafieniem. Najbliższy był Ivan Rakitić, który obił piłką poprzeczkę na 10 minut przed pierwszym golem dla PSV.
Swoje szanse marnowali też Bryan Gil i Youssef En-Nesyri, niechcący ilustrując doskonale, co jest nie tak z Sevillistas w tym sezonie. Ponieważ Sevilla pozwoliła gospodarzom na wiele, ci walczyli do końca, zresztą nie tylko w sensie sportowym.
Z czerwoną kartką mecz skończył Mauro Junior, a wybitnie błędnie pojęcie walki rozumiał jeden z kibiców, który w doliczonym czasie prowokował Dmitrovicia próbą ataku. Dlaczego wybrał akurat prawie dwumetrowego i atletycznie zbudowanego bramkarza? Pewnie będzie sobie to pytanie zadawał w areszcie, po odprowadzeniu przez służby z boiska.