Sevilla przeżuta i wypluta w Madrycie, wielka noc Atletico
Ostatni mecz soboty w czołowych ligach Europy był wieczorem świętowania rekordu Diego Simeone, najdłużej piastującego swoje stanowisko trenera Atletico Madryt (613. mecz). Okazja była przednia, ponieważ przyjechał rywal o uznanej marce, który ostatnio wyjątkowo rozczarowuje pomimo solidnego składu – Sevilla. Gospodarze walczą o dobre miejsce w Europie, przyjezdni o miejsce w LaLidze na nowy sezon.
Po nieco ponad 20 minutach wzajemnych szachów Atleti przeszli do działania, a dwa potężne ciosy wymierzył Memphis Depay. Najpierw w 23. minucie znalazła go piłka od Griezmanna, a zaledwie trzy minuty później wykończył akcję prowadzoną przez duet Griezmann-Llorente.
Gościom z Andaluzji chwilę zajęło dojście do siebie, ale po półgodzinie gry zaczęli szukać swojej okazji. Acuna i Gueye wspólnie wypracowali piłkę, do której Youssef En Nesyri musiał tylko dołożyć nogę. Była prawie 40. minuta i na przerwę obie drużyny schodziły z wynikiem na styku. W drugą doskonale wszedł wszechobecny Griezmann, który po asyście pierwszego i drugiego stopnia wypracował też bramkę dla siebie, z dystansu upokarzając Bono.
To nie była zresztą byle jaka bramka dla Francuza, lecz 150. trafienie w barwach Atleti. Uskrzydlony pomocnik dołożył coś jeszcze, zapoczątkował akcję na 4:1: do Llorente, ten do wprowadzonego ze świeżymi siłami Pablo Barriosa, a ten zostawił wykończenie Carrasco.
Losów Sevilli nie uratował nawet – trochę hojny – rzut karny odgwizdany przez sędziego Guillermo Cuadrę. Ivan Rakitić trafił w słupek i bramka Oblaka pozostała niezdobyta w drugiej połowie.
Nie minęły nawet dwie pełne minuty i Atletico znów było górą, tym razem dzięki zmiennikowi Alvaro Moracie, ponownie wykorzystującemu fenomenalną dyspozycję dnia Griezmanna. Pierwszy strzał Bono wybronił, drugiego już nie.
Po drugiej żółtej kartce dla Gueye Sevilla kończyła w dziesiątkę. Mogło im się wydawać, że dograją ostatnie 10 minut do końca bez straty kolejnych bramek, ale Morata wybił im to z głowy. Po takim występie Atleti dumnie wracają na podium LaLigi, wyprzedzając tracący impet Real Sociedad. Sevilla niezmiennie tkwi niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.