Uniknęli nerwów, Polacy szybko pokonali Bułgarię i są na szczycie tabeli
Po wymęczonej wygranej z Belga, w niedzielne przedpołudnie Nikola Grbić przeciwko Bułgarii postawił na szóstkę Semeniuk, Kaczmarek, Kochanowski, Huber, Bednorz, Janusz przeciwko teoretycznie jednej z najsłabszych drużyn turnieju kwalifikacyjnego w Xi'an. I choć Biało-Czerwoni nie przegrali z rywalami z Bałkanów od sierpnia 2017 roku, to ich gładka wygrana z Chinami nakazywała ostrożność.
Blok Bednorza nie zawiódł w idealnym momencie
Choć mecz zaczęli od zepsutej zagrywki, już w kolejnej akcji Bułgarzy ruszyli z potężnymi atakami Grozdanova i Nikolova, pokazując swoją najpotężniejszą broń. Szczęśliwie, mniej udane były bułgarskie bloki, dzięki czemu Polacy wyszli na prowadzenie 5:2. Rywale obijali jednak polskie ręce bezlitośnie i szybko to oni objęli przewagę punktową, utrzymaną aż do stanu 14:14.
Wtedy ciężar punktowania wzięli na siebie przyjmujący Kamil Semeniuk i Bartosz Bednorz, którzy poprowadzili Biało-Czerwonych do prowadzenia 20:18. Gdy jednak kolejny as serwisowy obił Popiwczaka i rywale wyrównali, w końcówce zrobiło się nerwowo. Bułgaria miała przewagę w punkach zagrywką i atakiem, podczas gdy Polska tylko raz skutecznie blokowała.
Wydawało się, że zepsuta zagrywka Koleva dała Polakom przewagę w kluczowym momencie (23:22), jednak chwilę później swój pierwszy punkt pięknym asem zaliczył 17-letni Simeon Nikolov i to Bułgarzy mieli piłkę setową. Ciężaru nie unieśli – fatalny błąd w ataku, a następnie dopiero drugi punktowy blok po polskiej stronie postawił Bartosz Bednorz i dokładnie tak samo zapewnił Polsce punkt na 26:24. Wszystkie trzy bloki w secie postawił właśnie Bednorz.
Odzyskana przewaga w ataku
Po rwanej grze naznaczonej błędami, Polacy szybko uzyskali wygodne prowadzenie 7:3 w drugiej partii, jednak seria ekscytujących, nieco przypadkowych wymian pozwoliła rywalom odrobić dystans. Przebudził się Łukasz Kaczmarek, który nie tylko rósł w ataku, ale postawił swój pierwszy efektowny blok, by przywrócić bufor (10:7). Jakby przypomniał sobie, że to on powinien punktować najlepiej, nie Bartosz Bednorz.
Po stronie rywali na ucieczkę punktową nie pozwalał szczególnie Aleksandar Nikolov, ale i on popełnił błąd (zagrywka), który dał oddech. W kolejnej fazie seta koncertowo atakował Bednorz, który serią trzech udanych ataków wyprowadził Polskę na 21:16.
Bułgarzy prosili o challenge, ten nie był możliwy ze względów technicznych i rozjuszeni rywale wyładowali się na parkiecie – nadgonili dwa punkty, wymuszając przerwę Nikoli Gdbicia. Po powrocie Bednorz i Semeniuk odbudowali przewagę. Grbić chciał zakończyć seta serwisem wchodzącego po raz pierwszy Tomasza Fornala, ale inne plany miał Bednorz, który rolę pierwszych skrzypiec wyraźnie polubił i skończył (25:20) atakiem zza linii trzeciego metra.
Uniknęli nerwów na finiszu
Po dwóch setach już tylko na zagrywce i w przyjęciu Polacy mieli spore pole do poprawy, choć i tu w stosunku do gorszych okresów meczu z Belgią nie było źle. Poprawa nie przyszła może od razu, za to w końcu zaliczyć asa serwisowego udało się Łukaszowi Kaczmarkowi. Wyprowadził zagrywką Polskę na 13:9 po bardzo pewnym i kontrolowanym starcie seta.
A gdy dwa kolejne oczka atakiem zgarnęli Bednorz z Semeniukiem (16:11), trener Flamen Konstantinov czuł się zmuszony do wykorzystania ostatniej już przerwy w secie. Podziałało, bardzo szybko przewaga stopniała do zera i dopiero udany atak Kaczmarka przerwał serię pięciu punktów. Grbić interweniował, a mimo to w decydujący moment meczu wchodziliśmy z remisem 20:20. Wtedy jednak, z Kaczmarkiem na zagrywce, grała już tylko czerwona strona boiska. Co prawda serwis na wagę seta Kaczmarek zepsuł, ale odwzajemnił mu to Sokolov (25:21) i mecz Polacy zapisali na swoim koncie.
Czas na niepokonaną Kanadę
Dzięki zwycięstwu Polacy obejmują pierwsze miejsce w tabeli turniejowej, a pozostają jednym z zaledwie dwóch krajów bez porażki. Tym drugim jest Kanada, która ma na koncie tylko o jednego przegranego seta więcej. Odebrała im go Argentyna, która była zdecydowanym faworytem, a jednak dziś przegrała 1:3 z zespołem z północy. Tym ciekawiej zapowiada się starcie Polaków z Kanadyjczykami we wtorek (10:00). Najpierw jednak dzień odnowy i treningu.