Polki rozbite w półfinale Ligi Narodów, Włoszki nie zdejmowały nogi z gazu
Piątkowy awans do półfinału rozbudził oczekiwania wśród polskich kibiców. Turczynki były zdecydowanymi faworytkami spotkania, a udało się je ograć dzięki ogromnej determinacji naszych reprezentantek. Dlatego w sobotnim półfinale przeciwko Włochom liczyliśmy na powtórkę z wyrównanej walki.
Sprawdź przebieg półfinału Ligi Narodów punkt po punkcie
Nie doczekaliśmy się. Po w miarę równym starcie triumfatorki z 2022 roku bardzo szybko zaczęły budować przewagę, notując aż trzy serie po 4-5 punktów w secie, i uciekając stopniowo poza możliwości dogonienia ich przez podopieczne Stefano Lavariniego. Przyjęcie po polskiej stronie nie działało, atak był w najlepszym razie w kratkę, blok nie istniał. Nadzieję na wyrwanie seta w końcówce dała seria czterech oczek Polek (od 13:20 do 17:20), ale później nasze siatkarki zdobyły już tylko jeden punkt.
By nawiązać równorzędną walkę w meczu, konieczna była poprawa w wielu aspektach. Zaczęło się nieźle, gdy najpierw Magdalena Stysiak dała Polsce punkty atakami, a gdy kolejne jej próby nie dawały efektu, ciężar w ofensywie wzięła na siebie Martyna Łukasik, trzymając Biało-Czerwone w grze. Wystarczyło do stanu 8:8, później warunki ponownie dyktowały rywalki, które szybko odskoczyły na 15:11, zmuszając Lavariniego do wzięcia czasu. Niestety, to niewiele dało, zamiast odrabiać Polki traciły dystans. Kolejny zepsuty atak Korneluk dał piłkę setową Włoszkom, a kolejnym autem oddała seta.
Jej nieskuteczność stała w kontraście do niesamowitej swobody, pewności i siły choćby Paoli Egonu w ekipie Włoszek. Trudno nawiązać wyrównaną walkę z zespołem, który drugiego seta kończył bez żadnego błędu własnego, za to z polskich korzystał skrzętnie – aż 19 punktów w meczu Włochy otrzymały od naszej drużyny, a dysproporcja w skuteczności bloku była jeszcze większa (12 udanych Italii, dwa Polski).
Egonu była niewątpliwie gwiazdą spotkania. Właśnie jej niepohamowana żądza punktów sprawiła, że od stanu 6:5 dla Polski w trzecim secie zrobiło się 12:7 dla przeciwniczek. Był jeszcze zryw naszej drużyny, gdy po raz pierwszy udało się ją zatrzymać (9:13), ale argumentów jakościowych brakło i rozpoczęła się jeszcze szybsza niż wcześniej ucieczka punktowa Włoch. Do końca meczu pozwoliły Biało-Czerwonym zgarnąć jeszcze tylko trzy punkty, wygrywając 25:18, 25:17, 25:12.
Naszej drużynie został zatem - podobnie jak przed rokiem - mecz o brązowy medal. W czerwcu 2023 udało się wygrać z USA, tymczasem jutro o 17:00 rywalem będzie Brazylia lub Japonia.