W razie wygranej nad Serbią polscy siatkarze zagrają ze Słowenią
W pierwszym poniedziałkowym meczu ćwierćfinałowym Słowenia i mierzyła się z Ukrainą w bułgarskiej Warnie. Piąta drużyna świata z Bałkanów była wyraźnym faworytem meczu, ale i Ukraińców – w końcu też zespołu z pierwszej dziesiątki – nie można było skreślać.
Słoweńcy weszli w mecz znacznie pewniej, uciekając na cztery oczka już przy wyniku 12:8. Tej straty nasi wschodni sąsiedzi nie byli w stanie odrobić. Ba, różnica urosła do skali przepaści przy stanie 21:13, przy kompletnie nieskutecznym bloku Ukrainy. Ostatecznie podopieczni Gheorghe Crețu wygrali gładko, 25:17.
Na podobną ucieczkę punktową Ukraińcy nie pozwolili Słoweńcom w drugiej partii, w której tylko na moment różnica między drużynami wzrosła do trzech punktów (18:15 dla Słowenii), by następnie ponownie spaść. Zacięty pojedynek trwał wyjątkowo długo, ale co Ukraina wydarła czterema asami serwisowymi, to oddawała swoimi błędami, ostatecznie przegrywając 29:31.
Dopiero w trzecim secie zafunkcjonował ukraiński blok, udało się ograniczyć błędy, a więcej ich wymuszać na rywalach. Efekty przyszły bardzo szybko: od stanu 8:8 to Ukraina wyszła na prowadzenie i nie tylko go nie oddała, ale budowała coraz większą przewagę, w szczycie wielką na siedem punktów (22:15). Pogoń Słowenii w końcówce pozwoliła stratę zredukować, ale i tak wygrali Ukraińcy – 25:21.
W czwartym secie zapowiadało się powtórzenie takiego scenariusza, tym razem od wyniku 9:9 przewagę mieli Ukraińcy. Prowadzili nieznacznie, ale bardzo długo – aż do 23:22. Wtedy trzy punkty z rzędu zdobyli Słoweńcy i zamknęli dyskusję o tie-breaku. To właśnie Słowenia zmierzy się w półfinale EuroVolley ze zwycięzcami wtorkowego ćwierćfinału Polska-Serbia.