Olsztynianie z bezcenną wygraną nad Projektem w Warszawie, Jastrzębski Węgiel znów liderem
W środę przyszło dodatkowo mierzyć się na trudnym terenie w Warszawie z tamtejszym Projektem. "Nie mamy już wyjścia – najbliższych dwóch spotkaniach musimy zdobyć minimum 4 punkty" – przyznał przed środowym spotkaniem Cezary Sapiński, środkowy akademików z Kortowa.
Determinację do punktowania widać było od początku – w pierwszej partii lepiej prezentowali się siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Prym w ataku wiedli Moritz Karlitzek i Alan Souza. Dzięki ich udanym zagraniom, akademicy z Kortowa zwyciężyli 25:18. W drugiej partii role się odwróciły i teraz to Stołeczni prezentowali się lepiej w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Projekt zwyciężył 25:18, doprowadzając do wyrównania.
Weber w trzeciej partii dokonał dwóch zmian, wprowadzając na boisko Mateusza Janikowskiego na przyjęcie i Joshua Tuanigę na rozegraniu. To znacznie ożywiło grę przyjezdnych, którzy zwyciężyli 25:23, a w czwartej partii mieli w górze aż pięć piłek meczowych. Emocjonującą końcówkę przeważyli na swoją szalę gospodarze, którzy doprowadzili do tie-breaka (36:34). W nim lepsi okazali się olsztynianie, wygrywając 17:15, a całe spotkanie 3:2.
"Fajnie, że udało nam się wygrać po tie-breaku. Mogliśmy jednak zamknąć spotkanie w czterech setach i musimy zastanowić się, dlaczego nam się tego nie udało. Teraz wypada nam się cieszyć z dawno nie wygranego tie-breaka. W trakcie całego sezonu, jak i dziś, mieliśmy wiele wzlotów i upadków. Cieszę się, że spotkanie w Warszawie zakończyliśmy „wzlotem”. To jest dobry prognostyk przed play-off" – powiedział po meczu Marcin Mierzejewski, asystent trenera Indykpolu AZS Olsztyn.
W dwóch wcześniejszych środowych meczach 29. kolejki PlusLigi Jastrzębski Węgiel pewnie ograł PGE GiEK Skrę Bełchatów 3:0 (25:20, 25:20, 25:19), a Resovia Rzeszów poradziła sobie na wyjeździe z LUK Lublin 3:1 (25:23, 25:23, 23:25, 25:17).