Falstart Polaków w Ruce, tylko Dawid Kubacki w serii finałowej
O problemach polskich skoczków wiedzieliśmy: w zespole krążyła infekcja, a już piątkowe treningi i sobotnia seria próbna wskazywały, że Polacy nie będą grali pierwszych skrzypiec w inauguracyjnym konkursie sezonu 23/24.
Na skoczni Rukatunturi pierwsza seria przyniosła jednak nadspodziewanie słabe wyniki Polaków. Trzeba przyznać, że warunki nie były optymalne, ale na pewno nie odpowiadają za wynik w znaczącym stopniu. A tenże wynik jest bardzo słaby. Kamil Stoch lądował najbliżej, zaledwie na odległości 113,5 metra, co dało mu odległe 43. miejsce.
Bliżej awansu byli Piotr Żyła (126,5 m), Aleksander Zniszczoł (125 m) i Paweł Wąsek (118,5 m). Pierwszemu z wymienionej trójki do kwalifikacji brakło tylko 0,6 pkt. Awans do drugiej serii zapewnił sobie jedynie ten, który miał najgorzej przejść niedawną chorobę, Dawid Kubacki. W pierwszej serii zaliczył 130 m (23. miejsce), a w drugiej poprawił się i w prawie nienagannym stylu osiągnął 133 metry. Pozwoliło to przesunąć się tylko o dwie pozycje, i to dopiero po dyskwalifikacji bardzo solidnego Vladimira Zografskiego z Bułgarii.
Fantastyczni Niemcy, lepszy tylko Stefan Kraft
Rozgrywane w Finlandii pierwsze zawody sezonu skończyły się źle i dla Polaków, i dla bułgarskiego jedynaka Zografskiego. O renesansie fińskich skoków też trudno mówić, choć dwóch Finów do serii finałowej weszło.
Natomiast reprezentacja Niemiec prezentuje się znakomicie na starcie sezonu. Aż połowa z pierwszych 12 zawodników pierwszego konkursu to właśnie Niemcy. O wygraną walczył Pius Paschke, który w końcu zameldował się na podium konkursu Pucharu Świata, na drugim miejscu. Tuż za nim uplasował się Stephan Leyhe, a za nim Andreas Wellinger – tak równo i świetnie skaczących Niemców nie oglądaliśmy dawno.
I tylko Stefan Kraft sprawił, że nie oglądaliśmy na Rukatunturi niemieckiego podium. Austriak sygnalizuje doskonałą formę na starcie rozgrywek – jako jedyny dwukrotnie przekroczył rozmiar skoczni (144 i 143 m) i zdecydowanie uciekł nawet niemieckiej ekipie.