Kraft triumfuje w Raw Air, rekordowa niedziela Zniszczoła
Po pierwszym konkursie rozpoczętym z 14. belki, popołudniowe zawody kończące cykl Raw Air w Vikersund zaczęły się z bardzo niskiej 9. belki. Powodem decyzji był zaczynający zawiewać pod narty wiatr. Skrócony rozbieg okazał się jednak za krótki dla kilku zawodników, w tym – niestety – Polaków.
Trzech nielotów, a Zniszczoł z rekordem
Wśród skaczących na początku zawodów fatalnie wypadł Dawid Kubacki, którego 146 metrów było gorsze niż w porannym konkursie. "Na szczęście" dla Kubackiego, jego słaby skok przyćmił po chwili Kamil Stoch, który zanotował jeden z najgorszych występów w sezonie – 105 metrów! Z szansami na drugą serię pożegnał się także Piotr Żyła, choć jego 184,5 metra nie bolało w zestawieniu z poprzedzającymi zawodnikami.
Tym większa okazała się dysproporcja między tercetem weteranów a Aleksandrem Zniszczołem, który nisko nad zeskokiem doleciał aż do 243. metra! To nowy rekord życiowy skoczka, który miał pewne problemy z ustaniem lądowania (stąd niskie noty za styl) i nie objął nawet prowadzenia – to trzymał z 233 metrami Domen Prevc – a jednak pękał z dumy.
Długo trzymał drugie miejsce, póki o metr nie pobił go z niższej belki Daniel Huber, lądując przy tym zdecydowanie lepiej. Do końca listy startowej już tylko Stefan Kraft (230 m) zdołał przeskoczyć Zniszczoła, co dało mu czwartą lokatę przed drugą serią.
Na pocieszenie dla Żyły, Kubackiego i Stocha można dodać, że do drugiej serii nie weszli też Marius Lindvik (125 m), Jan Hoerl (175 m), Pius Paschke (180 m) czy Johann Andre Forfang (187 m).
Huber kontra Kraft w finale
Rozgrywana z 7. belki druga seria konkursu miała element losowości i nie wszystkim udało się powtórzyć skoki z pierwszej próby. W tej grupie znalazł się niestety Zniszczoł, który wylądował za 217. metrem. To wciąż wynik dający jedną z czołowych lokat i pewny awans do trzeciej, elitarnej serii.
W niej zapowiadało się na pojedynek czysto austriacki między Stefanem Kraftem i Danielem Huberem (z ewentualnym atakiem Domena Prevca). Wynik Aleksandra Zniszczoła okazał się tym cenniejszy, że w top 10 zabrakło choćby Ryoyu Kobayashiego czy Anze Laniska.
Widząc zmianę kierunku wiatru na tylny, organizatorzy na finałową serię 10 skoków wydłużyli rozbieg do 13. belki. Cierpliwości wystarczyło im na tylko trzy próby, szybko belka poszła o stopień w dół. Może słusznie? Peter Prevc tuż przed Zniszczołem przeskoczył skocznię (243,5 m), więc ponownie belka powędrowała niżej.
Polak miał spore problemy w pierwszej fazie lotu, ale wygrał z przeciwnościami i lądował na 220. metrze, co zapewniło mu oglądanie pleców Prevca w rankingu. To z kolei oznaczało siódme miejsce w konkursie, w którym na najniższym stopniu podium Domena Prevca zmienił kolega, Timi Zajc (225,5 m). Swoje zrobił Stefan Kraft (232,5 m), ale Daniel Huber zepsuł mu mistrzowską niedzielę (miałby również rekord zwycięstw indywidualnych), za trzecim razem lecąc 231 metrów. To wystarczyło do zwycięstwa w niedzielnym konkursie, z kolei Kraft zwycięża w cyklu Raw Air.