Śląsk Wrocław przegrał u siebie w ostatniej kolejce Pucharu Europy
Na koniec przygody w tym sezonie z Pucharem Europy koszykarze Śląska zmierzyli się we własnej hali z wicemistrzem tych rozgrywek Turk Telekomem. W pierwszym meczu obu zespołów wicemistrzowie Polski sprawili ogromną niespodziankę wygrywając w 80:71. Sensacja była tym większa, że do tego momentu wrocławianie nie mieli na koncie ani jednej wygranej.
Dla Telekomu spotkanie we Wrocławiu było z tych „być albo nie być”. W przypadku wygranej Turcy mieli zapewniony awans do play off, a przegrana sprawiłaby, że musieli liczyć na korzystne wyniki w innych meczach. Kosynierzy grali jedynie o godne pożegnanie z rozgrywkami, bo nie mogli już uciec z ostatniej pozycji w grupie.
Śląsk nie miał o co walczyć, ale nie zamierzał ułatwiać zadania rywalom i po trafieniu Jakuba Nizioła po niespełna pięciu minutach prowadzili 16:9. Za chwilę prowadzenie wrocławian mogło być jeszcze wyższe, ale pomylił się Marek Klassen. Od tego momentu szala zaczęła przechylać się na korzyść przyjezdnych, którzy szybko odrobili straty, a następnie wyszli na prowadzenie 17:16. Ostatnie minuty pierwszej kwarty to była wymiana ciosów, ale o ten jeden punkt lepszy był Telekom.
W drugiej odsłonie spotkania obraz gry się nie zmienił i nadal kibice oglądali wyrównane widowisko. Tak było do stanu 38:38. Przez kolejne cztery minuty wrocławianie nie potrafili powiększyć dorobku, a rywale systematycznie punktowali i odskoczyli na 50:38.
W trzeciej kwarcie spotkanie ponownie się wyrównało, ale Turk cały czas utrzymywał bezpieczne prowadzenie. Po trafieniu Hasseniego Gravette zrobiło się 46:55, a kilka chwil później 46:50. I tak wyglądała niemal cała ta część spotkania. Dopiero w końcówce najpierw trzypunktową akcję przeprowadził Daniel Gołębiowski (2+1), a następnie trafiła Mikołaj Adamczak i przed ostatnią kwartą Śląsk tracił do rywali osiem oczek (57:65).
22-letni skrzydłowy wrocławski zakończył trzecią kwartę i rozpoczął czwartą, ale tym razem rzutem za trzy (60:65). Wydawało się, że Śląsk może jeszcze powalczyć o wygraną, lecz podopieczni trenera Jacka Winnickiego ponownie zaliczyli serię niecelnych rzutów oraz strat, co goście skrzętnie wykorzystali i odskoczyli na 72:60. Opiekun wrocławian poprosił o przerwę i po wznowieniu gry czarną serię przerwał rozgrywający świetne zawody Dusan Miletic (20 punktów, 11 zbiórek). Wrocławianie goniący wynik w kolejnych fragmentach starali się grać szybciej, rzucać z dystansu, ale efekt był odwrotny od oczekiwanego, bo to spokojniej grający rywale częściej punktowali.
Śląsk na pożegnanie z Pucharem Europy przegrał 70:86 i zakończył rozgrywki z dwoma wygranymi. To i tak lepiej niż przed rokiem, kiedy zdołał wygrać tylko raz.