Potężna kraksa na koniec GP Azerbejdżanu! McLaren wygranym wyścigu
Na starcie wyścigu to Ferrari miało najlepszą pozycję, bo Leclerc ruszał z pierwszego pola, a Carlos Sainz z trzeciego. Już po drugim zakręcie najwięcej zyskali jednak kierowcy Red Bulla, ponieważ niemal w jednej chwili Sergio Perez wyprzedził Sainza i wskoczył na trzecie miejsce, a Max Verstappen minął Russella i był piąty.
Kierowcy mieli jasny plan jazdy na jeden pit stop i odbył się on bez większych przeszkód. Finalnie jednak to McLaren dysponował lepszym tempem i na 20. kółku Piastri wyszedł na prowadzenie kosztem Leclerca.
Swoją historię przez cały wyścig pisał jednak walczący o mistrzostwo świata Lando Norris, który po nieudanych kwalifikacjach startował dopiero z 15. pola i czynił to w odróżnieniu od całej czołówki na twardych oponach. W efekcie zaplątał się na miejscach w pierwszej dziesiątce, mając wciąż w planach wizytę u swoich mechaników.
Gdy wszystko się uporządkowało i wszyscy byli już po planowanych pit stopach, sytuacja wyglądała następująco - Piastri bronił się przed atakami Leclerca, choć sytuację miał raczej pod kontrolą, dalej w bliskiej odległości jechali Sainz i Perez, a stratę 15 sekund do szóstego Verstappena starał się odrobić wypuszczony na świeżych oponach siódmy Norris.
Dramaturgia wyścigu osiągnęła punkt kulimnacyjny na przedostatnim okrążeniu. Leclerc nie radził sobie bowiem zupełnie z oponami i musiał odpierać ataki rozpędzonego Pereza. Meksykanin zaatakował w pierwszym zakręcie, ale ostatecznie Monakijczyk się wybronił, a sytuację wykorzystał Sainz, który wyprzedził trzeciego Red Bulla.
Cała trójka była bardzo blisko siebie, a po wyjeździe z drugiego zakrętu Sainz i Perez jechali niemalże koło w koło. W tym momencie doszło między nimi do kontaktu na prostym odcinku toru i obaj wylądowali w barierze! Tym samym wyścig się dla nich skończył, Piastri mknął po zwycięstwo, Leclerca nikt już nie gonił, a trzeci na metę wjechał nieoczkiwanie Russell.
Do tego w innej części toru Norris uporał się z Verstappenem, ale obaj kończyli wyścig nie na szóstym i siódmym miejscu, a na czwartym i piątym. Brytyjczyk minimalnie odrobił więc straty do Holendra w klasyfikacji generalnej, ale wciąż ma bardzo dużo punktów do odrobienia.